Page 91 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 91

ulotki czy też po prostu rozmawiają. I tęsknią za odrobiną bliskości, a wówczas
             obsiadają Balcię i przyglądając się, jak dzierga, zwierzają się szeptem z kłopotów,
             które dręczą ich serca. Albo też Balcia, przemawiając do migających drutów,
             rozważa z nimi problemy żydowskich kobiet-robotnic. Pracującym Żydówkom
             trosk nie brakuje, a Balci nigdy nie brak historii z bałuckiego życia wziętych, które
             świetnie ilustrują to, o czym toczy się rozmowa. Prędzej czy później dyskusja
             przechodzi na problemy pracujących kobiet na całym świecie.
                Jeśli Hanka, która niemal mieszka u Balci, przysiądzie w takiej chwili gdzieś
             w pobliżu, Balcia automatycznie oddaje jej główne miejsce, bo sekretarka redak-
             cyjna i jej przyjaciółka Klara Fidler należą do najbardziej wykształconych kobiet
             w ruchu. Hanka zajmuje ważne miejsce w szeregach partii i bardziej niż Balcia zna
             się na problemach kobiet na świecie. Balci nie zależy na eksponowaniu własnej
             osoby, aby Hanka mogła ją przyłapywać na drobnych błędach i nieścisłościach,
             które od czasu do czasu pojawiają się w jej wypowiedziach. Obie kobiety darzą
             się szacunkiem wymieszanym z poczuciem niższości. Balcia czuje się gorsza
             z powodu nieokrzesania, a zwłaszcza braku wykształcenia, zaś Hanka – z powodu
             swojego pochodzenia z bogatej rodziny. Uważa Balcię za „wspaniały przykład
             proletariuszki”. Chociaż obie są w tym samym wieku, nie przeszły na „ty”.
                Kobiety często są tak pogrążone w rozmowie, że Wowa musi podejść do
             żony i upomnieć się: „Co się tu dzieje, towarzyszko Balciu? Zapomniałaś, że
             masy są głodne?”.
                Wówczas grupka kobiet przenosi się do kuchni. Dyskusja toczy się nadal, ale
             do blaszanych misek nalewana jest gorąca zupa kartoflana, która zawsze gotowa
             stoi na piecu w glinianym czarnym garnku. Gospodyni kroi chleb i śledzie, wstawia
             wodę na kawę z cykorii. I już cała grupa siedzi przy dużym stole. Pajdami chleba
             zagryzają śledzia. Głośno siorbią gorącą zupę z pełnych talerzy, a rozmowa staje
             się ogólniejsza, lepsza i gorętsza niż samo danie.

                Balcia pod wieloma względami przypomina Wowę. Jest praktyczna, rzeczowa
             i tak jak on nie posiada ani odrobiny fantazji. Ale nie jest taka sucha w kontakcie
             jak mąż i chętnie towarzyszy innym w snuciu fantazji. Bez skrupułów oddaje
             się przyjemności czytania powieści o intrygujących fabułach, w których ludzkie
             cierpienia, uczucia, zwłaszcza miłość mężczyzny i kobiety, opisane są w poru-
             szający sposób z punktu widzenia socjalizmu. Wowa nieustannie zarzuca jej, że
             jest sentymentalna.
                „Lomir gejn, lomir gejn, lomir do lozn di szwache!”  – recytuje jej wersy
                                                            87
             poematu Mojszego Kulbaka . Na co Balcia reaguje uśmiechem i mówi, że nie
                                     88

             87   (jid.) Chodźmy, chodźmy, zostawmy tutaj słabych! [Mojsze Kulbak, Di sztot w: almanach „Waiter-
                buch” 1920, Wilno].

             88   Mosze Kulbak (1896-1937) – poeta, prozaik i publicysta tworzący w języku jidysz.  89
   86   87   88   89   90   91   92   93   94   95   96