Page 778 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 778

Ale ma porachunki z Niemcami jej pokolenia. I nie zostaną one rozliczone do
           końca jej dni. Żadne szczęście nie będzie w stanie wynagrodzić poniesionych
           strat przez nią i przez żydowski naród. Żadna sprawiedliwość nigdy nie będzie
           mogła być zadośćuczyniona po tej nieprawości.
             Jednak to nie był główny problem, który ją gnębił. Tym głównym było: czy tylko
           Niemcy byli w stanie dokonać takiej zbrodni? Była pewna prawda we frazesie,
           że każdy człowiek nosi w sobie ziarno zarówno Kaina, jak i Abla. Jak powinien
           się uzbroić Abel, żeby zdołał na zawsze wyjąć nóż z ręki Kaina?
             O tym także napisała do Abraszy. Poprosiła go też, aby się nie martwił, jeśli
           w najbliższym czasie nie będzie otrzymywał listów od niej, ponieważ planuje
           dostać się do Belgii, a stamtąd spróbować przybyć do Szwecji tak szybko, jak
           to tylko będzie możliwe. Dała mu swój adres w Feldafingu, ale zaznaczyła, że
           zdąży napisać do niej tylko jeden list, zanim ona ruszy w drogę.

                                           *

             Abrasza rzeczywiście zdążył do niej napisać tylko jeden list, który przyszedł
           do Feldafingu, w czasie kiedy szykowała się do drogi. List napisany przez pielę-
           gniarkę Abraszy. I tak „obiektywna” prawda w końcu został odkryta.
             Straciła Abraszę – jej Abraszę. Zapewne stało się tak, jak Gabi oraz Marek
           opowiadali: jej Abraszę posłano do pieca w czasie ostatniej selekcji w obozie.
             Nie dostała spazmów, kiedy przeczytała, że Abrasza Kantorowicz, który przez
           cały ten czas pisał do niej, był kuzynem Abraszy, którego ona znała. Abrasza, który
           pisał do niej, pochodził z Krakowa. W czasie swojej młodości, kiedy jej Abrasza
           studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, zatrzymał się w domu rodzi-
           ców tego to obcego Abraszy, który był najmłodszym dzieckiem swoich rodziców
           i był dużo młodszy od jej Abraszy. Miał dwadzieścia sześć lat i był sparaliżowany.
           Paraliż nastąpił u niego w wyniku szoku w czasie egzekucji, którą cudem przeżył
           pod koniec wojny. Miały wówczas miejsce długie marsze więźniów obozowych
           z jednego obozu do drugiego. Nie mógł już dłużej tego znieść i usiadł w połowie
           takiego marszu, odmawiając wstania i dalszej drogi. Strażnicy spieszyli się i na
           dziko strzelali do tych, którzy zostawali w tyle. Amerykanie szybko się zbliżali.
           Znaleźli go rannego na drodze, pomiędzy setkami martwych ciał. Żył, ale był
           sparaliżowany. Paraliż na skutek szoku. Obecnie ma wielką nadzieję wygrzebać
           się z tego, dzięki wszystkim terapiom, jakie otrzymał. Nie spotkał nigdy w obozie
           Abraszy, z którym związana była Miriam, i ostatni raz widział go na wiele lat przed
           wybuchem wojny. Słyszał jednak o nim wiele wspaniałych rzeczy.
             Musiał minąć dzień, zanim Miriam mogła zdobyć się na odpowiedź. Abrasza
           zwykł mówić, że jej dusza i jego ucztują wspólnie. I to nadal trwa: jej dusza
           ucztuje razem z jego – ona wznosi toast „lechaim” duchowymi łzami na smutek
           po wsze czasy.
    776
   773   774   775   776   777   778   779   780   781   782   783