Page 777 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 777

niezwłocznie wyjechać do Ameryki i ciągle wypytywał Balcię, co pisze o tym jej
             przyjaciółka z Chicago. I rzeczywiście przyszedł z Chicago podbudowujący list.
             Dzieci Balci były zgodne, że Ameryka jest najlepszym miejscem na założenie no-
             wych fundamentów dla życia rodzinnego. Postanowiono poczekać na potrzebne
             papiery, choćby nie wiadomo jak długo to trwało.
                To były dni otrzymywania ważnej korespondencji. Malka i Marek też dostali
             listy – z potwierdzeniem, że dzięki interwencji UNRRA w Feldafing zostali przy-
             jęci na uniwersytet w Marburgu, gdzie, w okresie oczekiwania na emigrację,
             będą mogli studiować. Postanowiono zatem zapakować w parę toreb trochę
             tego dobytku, który udało im się zgromadzić i opuścić pokoik, w którym spędzili
             tygodnie i miesiące po wyzwoleniu Bergen-Belsen. Gdyby ściany tego pokoju
             mogły mówić, miałyby do opowiedzenia zadziwiające historie.
                Feldafing. Zaułki zapierające dech swym pięknem. Miasteczko dawnych więź-
             niów obozowych. Przyjaciele przyszykowali pokoje dla przybywających w białym
             pałacyku, przy samym brzegu jeziora Sternberg. Widok wspaniałego krajobrazu
             za oknem był prawdziwą ucztą dla oka. W całym pałacyku, który należał wcześniej
             do nazistowskiej śmietanki, nie było jednak ani jednego mebla. Balcia otrzymała
             dwa skrzypiące łóżka od pracowników Obozowego Komitetu, jedno łóżko dla niej
             i dla Malki, a drugie dla Miriam i Marka.
                W Feldafing panowało ożywienie. Były podejmowane wszelkiego rodzaju ak-
             tywności. Ugrupowania wszystkich partii wykonywały swoją pracę w barakach
             i okolicznych pałacykach. Ludzie wciąż przybywali i wyjeżdżali. Jedna wiadomość
             goniła kolejną. Dobre wieści i te złe. Bliscy sobie ludzie spotykali się niespodzie-
             wanie, inni dowiadywali się o kolejnych stratach.
                Grupy bundowców wyspecjalizowały się w szmuglu. Dwie grupy towarzyszy
             opuściły obóz z dwoma szmuglerami. Jedna grupa razem z Antonem Cimerma-
             nem doszła do francuskiej granicy, a druga do belgijskiej. Jeśli nadejdą od nich
             pozdrowienia, będzie to oznaczało, że udało im się przekraść przez granicę
             i przedostać do tych krajów, ta droga będzie wolna dla następnych ocaleńców.
             Miriam sprawdziła, czy ma jeszcze adres, który zostawił jej doktor Vanderhaeghe.
             On mieszka w Belgii w mieście portowym – Ostenda, przy morzu. Na pewno
             pomoże jej przedostać się do Szwecji, do Abraszy.
                Miriam postanowiła, że od momentu, gdy teraz opuści Niemcy, jej stopa nigdy
             nie postanie już na tej ziemi. Prawda, nie może wymazać tego kraju z mapy świata,
             choć naziści byli zdolni, aby wymazać cały naród z mapy Europy. Może jednak
             usunąć Niemcy z mapy jej świata. Czy jest w stanie to zrobić? Przecież ten kraj
             stał się grobem jej ojca. Jasne, przechowuje pogrzebane jedynie jego fizyczne
             szczątki, podczas gdy jego dusza mieszka w niej. Ale jego fizyczne szczątki też są
             święte. Jeśli jest jej pisane posiadanie dzieci, nie będzie uczyła ich nienawiści do
             Niemców i dołoży wszelkich starań, aby uwolnić się od wszelkich pretensji, jeśli
             przyjdzie jej kiedyś spotkać się gdzieś w świecie z młodymi Niemcami, zarówno
             z takimi, którzy byli dziećmi w czasie wojny, jak i tymi, którzy urodzili się później.   775
   772   773   774   775   776   777   778   779   780   781   782