Page 745 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 745

pociąg, którym jadą, wkrótce stanie zupełnie, gdyż zbliżają się do zniszczonego
             mostu na rzece Men, gdzie wszyscy będą musieli wysiąść; i że jedyne wyjście
             to powędrować do najbliższego mostu i stamtąd dostać się na stację kolejową.
             Lecz dla nich, dla Malki i Miriam, miał on lepszy plan.
                Kiedy pociąg zatrzymał się przy zawalonym moście, a Miriam i Malka, tak
             jak tysiące pasażerów, zeskoczyły z wagonu, pracownik kolei podążył za nimi.
             Kontynuując żywy monolog, skierowany głównie do Malki, zaprowadził dziewczęta
             do prowizorycznej restauracji. Poprosił je, żeby nazywały go Willy, i zamówił dla
             całej trójki, na jego rachunek, kapuśniak z chlebem posmarowanym margary-
             ną. Tymczasem tabuny pasażerów przeciągały obok. Gdy skończyli jeść, Willy
             przeprowadził swoje dwie towarzyszki na piechotę przez rozwalony most – za-
             bronioną, niebezpieczną drogą, którą pokonały bez szwanku, jakby były zdolnymi
             alpinistkami. Po przejściu na drugą stronę rozpoczęła się długa, ale przyjemna
             marszruta. W ten sposób doszli wszyscy troje do najbliższego znaku „Halt!” 508 .
             Budka wartownicza stała koło szyn i jakiś amerykański patrolujący stał na straży.
             Willy wyjaśnił po niemiecku temu wartownikowi sytuację dwóch młodych kobiet.
             Amerykanin kręcił głową:
                – Nicht verstehen 509 .
                Willy nie znał słowa po angielsku poza wyrażeniami takimi, jak son of
             a bitch 510  i temu podobne. Miriam więc, ku zdziwieniu Willy’ego i Ameryka-
             nina, przetłumaczyła słowa Willy’ego na swój czarujący angielski i od razu
             zdobyła serce wartownika. Zgodził się, aby Willy zatrzymał pociąg towarowy,
             który miał przyjechać boczną linią kolejową i który zmierzał bezpośrednio
             do Monachium.
                Kilka godzin spędzili w budce strażniczej, blisko niewielkiego dopływu rzeki
             Men. Wartownik dał dziewczętom tabliczkę czekolady i paczkę gumy do żucia.
             Był to masywnej budowy dziobaty mężczyzna, z małymi syrenami wytatuowanymi
             na rękach. Wyglądał jak dziecko, które postarzało się i posiwiało przedwcześnie.
             Łatwo było się z nim zaprzyjaźnić.
                Miriam odmówiła mu opowiedzenia o swoich przeżyciach w obozie. Lecz
             on i tak nie przestawał miotać przekleństw po angielsku na głowę Hitlera, tak
             przejęty był faktem, że te dwie dziewczyny przeżyły kacet. Opowiedział Miriam
             i Malce, że sam stracił syna na wojnie, i że nie jest zadowolony ze swojej religii,
             gdyż Lord Jesus wybrał jego syna, zamiast niego, żeby padł ofiarą wojny.
                – Jestem pewien – powiedział do Miriam – że twój tata też chciał, żebyś
             ty przeżyła, a nie żeby stało się na odwrót. – Kiedy zauważył, że oczy Miriam



             508   (niem.) Stój!
             509   (niem.) Nie rozumieć.

             510   (ang.) sukinsyn.                                               743
   740   741   742   743   744   745   746   747   748   749   750