Page 742 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 742

Wstawał nowy dzień. Maszerowały, żując kawałki chleba, jakie im zostały w tor-
           bach. Wytężały wzrok, żeby dojrzeć gdzieś ludzką sylwetkę, by móc zapytać,
           gdzie znajduje się posterunek policji.
             Jakiś starszy człowiek z miotłą w ręce zamiatał chodnik z frontu domu.
           Wytłumaczył, gdzie znajduje się posterunek. W jakiś sposób dostały się tam
           i zastały zaspanego policjanta wojskowego przy wejściu. Inny drzemał w środku,
           z nogami na biurku. Obudził się, rozziewał się taktownie i napisał na skrawku
           papieru adres – bazy wojskowej, która jest lepiej przystosowana do zajmowania
           się problemami dipisówek.
             Tułały się w ten sposób od jednego posterunku policji do drugiego, prosząc
           o amerykańskie Passierscheinen czy jakikolwiek potrzebny dokument, który
           pozwoliłby im kontynuować podróż. W końcu ich starania zwieńczone zostały
           sukcesem. Miriam wyraziła przekonanie, że otrzymały dokumenty dzięki kró-
           lewskiej urodzie Malki i jej własnej „perfekcyjnej” angielszczyźnie, którą sobie
           wyrobiła przez praktykowanie korespondencji z Jamesem.
             – Toczno 506  – powiedziała Malka. – Nie inaczej, tylko te dwa fakty przeko-
           nały ich, że nie stanowimy zagrożenia dla pozycji strategicznej i dyplomatycznej
           Stanów Zjednoczonych Ameryki.
             Uzbrojone w nowe Passierscheinen pomaszerowały raźno ku szosie, gdzie od
           razu zostały zatrzymane przez patrol wojskowy. Niezwykle przyjaźnie i z pewną
           dozą satysfakcji Miriam i Malka wyjęły pachnące nowością przepustki z toreb.
           Patrolujący bardzo wnikliwie studiowali te lakoniczne dokumenty, do których
           ani Miriam, ani Malka wcześniej nie zajrzały. Studiowanie dokumentów zajęło
           patrolowi tak długo, że Miriam i Malka zaczęły się zastanawiać, czy Passiersche-
           inen są należycie ostemplowane lub czy tych dwóch wojskowych ominęło szkołę
           podstawową i wstąpiło do wojska z dyplomem ukończenia przedszkola, dlatego
           nie najlepiej umieją czytać.
             Jak się okazało, była trzecia przyczyna, a mianowicie: rysopisy dwóch kobiet
           w dokumencie nie odpowiadają ich faktycznemu wyglądowi. Nie zgadzało się
           z dokumentem również to, co ustnie podały jako cel swojej wyprawy. A było tam
           napisane, że Miriam i Malka, dwie kobiety koło czterdziestki, są w drodze, żeby
           odszukać swoich mężów. Mimo to patrolujący ostatecznie ozdobili swoje twarze
           oficjalnym uśmiechem i oddawszy dokumenty, powiedzieli: „OK!”. Co więcej:
           zatrzymali wielkiego trucka, który przewoził konie, i wspaniałomyślnie zaprosili
           te dwie young ladies, żeby wspięły się na niego i kontynuowały swoją podróż
           z najlepszymi życzeniami od armii amerykańskiej.
              Na widok ciężarówki załadowanej tyloma olbrzymimi zwierzętami w roli
           towarzyszy podróży, Miriam i Malka wymieniły znaczące spojrzenia.
             – Prawda – odezwała się Malka do Miriam – że w dzieciństwie lubiłam


    740    506   (ros.) Tak jest.
   737   738   739   740   741   742   743   744   745   746   747