Page 726 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 726

Bardzo mnie uraziłeś swoim listem. Jesteś strasznie nietaktowny. Co stało
           się z Twoim wrażliwym, czującym, rozumiejącym sercem, Abraszo? Czy ono też
           doznało paraliżu? Tak, zadziwiające rzeczy dzieją się między nami. Niekiedy
           mam uczucie, że stałeś mi się obcy.
             I w tym samym czasie mam wciąż to tajemnicze uczucie, że czytasz mi w my-
           ślach, tak że nie musimy pisywać do siebie; że dusze nasze są zharmonizowane
           tak, że mogą porozumiewać się za pomocą innych środków. Stworzyłam sobie
           teorię na ten temat. Myślę, że umysł ludzki jest to swego rodzaju stacja radio-
           wa, która wysyła fale myślowe na pewnej częstotliwości, i że te myśli, jeśli są
           naładowane silnym uczuciem i silną wolą, dojść muszą do odbiornika, to znaczy
           do umysłu tej innej osoby, niezależnie od tego, jak ta osoba daleko się znajduje.
           Zresztą mam podobną teorię o moim kontakcie z mamą i ze wszystkimi moimi
           bliskimi. Bo sprawa przedstawia się tak: skoro nic w przyrodzie nie ginie, to
           duchowa materia duszy też musi gdzieś się podziać.
             Jak by nie było, Twoja pielęgniarka jest sknerą. Co by jej szkodziło dopisać
           jeszcze parę linijek do jej krótkich raportów o Tobie? Powiedz jej, żeby była tak
           dobra i zabezpieczyła jeszcze kilka kropli atramentu w swoim piórze. Powiedz jej
           też, żeby podpisała się z imienia, tak, żeby można było je przeczytać. Nie mogę
           odszyfrować jej hieroglificznego podpisu.
             Żebyś Ty wiedział, jak razi mnie otrzymywanie tych drogich wiadomości od
           Ciebie w języku niemieckim! Wciąż mam do niego silną awersję. Mimo że uczy-
           łam się niemieckiego w gimnazjum, nie wiem, czy dziś umiałabym napisać po
           niemiecku jedno poprawne zdanie. Kiedy mówi się do mnie w tym języku, robię
           się głucha. Wszystko, co słyszę, to twarde, smagające ryki: „Alle Juden raus! Alle
           Juden runter!”  – kiedy więc ujrzę ostre jak igła gotyckie litery Twoich listów,
                       488
           od razu wymazuję je wzrokiem, wyobrażając sobie żydowskie litery Twojego
           kształtnego pisma. Słyszę Twój głos mówiący do mnie w bocianieckim jidysz.
             Ciekawa jestem, co byli kacetnicy wokół Ciebie sądzą o naszym położeniu.
           My tu uważamy, że nasze opuszczenie Niemiec to musztarda po obiedzie. Oca-
           lali innych narodowości mają łatwe życie. Na przykład Belgowie albo Francuzi.
           Przyleciały samoloty i zabrały ich do domu. Z nami, polskimi Żydami, sprawa
           nie jest taka prosta. „Kwestia polska” – mówi się. A żaden inny kraj też nie chce
           nas przyjąć 489 . Kiedy byliśmy w getcie lub w obozie, myśleliśmy, że alianci nie



           488   (niem.) Wszyscy Żydzi wynocha! Wszyscy Żydzi na dół!
           489   Obóz dla dipisów powstał w lipcu 1945 r. Stopniowo więźniowie, którzy byli w lepszej formie, wyjeż-
             dżali z obozu do swoich krajów, ale znaczna część nie chciała wracać do dawnej ojczyzny. Nie-
             które kraje, np. Szwecja, Włochy i Szwajcaria, zaoferowały pomoc i przyjęły uchodźców, ale wielu
             więźniów myślało o emigracji do USA, Wielkiej Brytanii czy Palestyny i czekali na taką okazję. Na
             początku 1946 r. w Bergen-Belsen przebywało jeszcze ok. 9 tys. Żydów, a kilka tysięcy osób miesz-
    724      kało w miasteczkach zlokalizowanych w pobliżu dawnych obozów.
   721   722   723   724   725   726   727   728   729   730   731