Page 708 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 708

o naszym wyjeździe. Do bólu zazdrościmy Reli. Ucieczka przyszła jej oczywiście
           łatwiej, niż przyszłaby którejkolwiek z nas. Lecz ona miała odwagę wziąć życie
           w swoje ręce. Jej ucieczka to zły omen. Nasila się w nas uczucie bezsilności.
           Rośnie przerażenie. Decydujący moment, którego tak pilnowałyśmy, już nadszedł.
             Nasza podróż trwa nie dłużej niż jeden dzień, a pociąg więcej stoi w miejscu,
           niż się porusza . W końcu zatrzymuje się na jakimś pustkowiu w środku lasu.
                       472
           Wyganiają nas z wagonów i każą sformować kolumnę. Ruszamy wzdłuż drogi
           okolonej po obu stronach gęstym lasem.
             Po wyjściu na jakąś boczną drogę widzimy nagle, jak okiem sięgnąć, pochód
           wielu tysięcy kobiet w więziennych ubraniach. Więźniarki z różnych obozów, które
           ewakuowano. Rozpoczyna się długi, powolny marsz. Nasi strażnicy trzymają
           karabiny gotowe do strzału. Esesmanki maszerujące po obu bokach naszej ko-
           lumny trzymają szpicruty gotowe do bicia. Towarzyszą nam też strażnicy z psami.
             Maszerujemy i maszerujemy piaszczystą drogą. Gęsty las jest teraz tylko po
           naszej lewej stronie. Z prawej strony ukazuje się ogrodzenie z drutu kolczastego.
           Na drutach jak łaty rozwieszone są rozmaite szmaty i ubrania. Po tamtej stronie
           w oddali pokazują się baraki. Las baraków – lecz ani śladu życia w nich czy wo-
           kół nich, oprócz kilku mglistych cieni, które poruszają się pomału na odległym
           piaszczystym tle.
             Koło mnie wyrasta Hilda.
             – Już nie jestem twoją Lagereletste – szepcze do mnie. – Mam nadzieję, że
           nie będziesz świadczyć przeciwko mnie po wojnie, jeśli przeżyjemy. Zeznaj, że
           uratowałam ci życie. Nie zapomnij o tym. I wiesz jeszcze co? Kolumnę, która
           maszeruje za nami, tworzą czeskie dziewczęta, moje siostry z domu. Zgadnij,
           co mi powiedziały. Dały pasiastą sukienkę jednej esesmance, która była dla
           nich dobra. Ubrała się w nią, a one włączyły ją do kolumny, żeby mogła razem
           z nimi wejść do nowego lagru i nie była sądzona po wyzwoleniu. Jestem pewna,
           że czeskie dziewczęta mnie także dobrze potraktują. Dostałam pozwolenie na
           dołączenie do nich. Wielkie rzeczy mają lada chwila dziać się z nami. To pamiętaj,
           co dla ciebie zrobiłam i przekaż te dobre wieści innym w kolumnie. – Jakie niby
           dobre wieści? Ta ściska mi ramię i znika. Nie widzę jej więcej.
             Odwracam głowę, żeby powtórzyć Balci i Malce słowa Hildy. Lecz wtem Sorka
           odzywa się z drugiej strony naszego szeregu.
             – Spójrzcie na strażników! Spójrzcie tylko!
             Patrzymy i widzimy: w oczach wachmanów i esesmanek łzy! Esesmanki be-
           czą bezwstydnie, nawet nie zasłaniając oczu. Widok niemieckich łez wstrząsa
           nami do głębi. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że nasi strażnicy tak nas po-
           lubili, że teraz maszerują u naszego boku, mierząc z broni, jakby odprowadzali
           nas w kondukcie pogrzebowym. Opłakują nasz przerażający los, zanim jeszcze


    706    472   Z Hamburga do obozu koncentracyjnego Bergen-Belsen jest ok. 100 km.
   703   704   705   706   707   708   709   710   711   712   713