Page 697 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 697

– Możesz. – Hilda majestatycznie potrząsa głową. – Idź więc. A ja dopilnuję,
             żeby dali ci codziennie dodatkową porcję zupy 465 .
                Wstaję. Ujmuję jej dłoń i ściskam ze szczerym, autentycznym poczuciem ko-
             leżeństwa. Ale nie mogę wyrzec ani słowa. Słowo „dziękuję” szumi mi w głowie
             w drodze powrotnej do baraku. Kiedy wchodzę i ogłaszam wszystkim dobrą no-
             winę, powtarzając mniej więcej to, co zapamiętałam z rozmowy z Hildą, wpadają
             ze szczęścia w histeryczne jęki.
                – Dzieci, zbawienie puka do drzwi! – mruczy Malka. – Nie potrzebujemy
             lepszego znaku. Teraz musimy obmyślić jedną rzecz...
                Całą noc leżymy na wpół obudzone, poruszone, odurzone, i zastanawiamy
             się, jak obmyślić tę jedyną rzecz: jak przekraść się przez granicę przeznaczenia
             i przeszmuglować na stronę wolności, kiedy nadejdzie ta chwila.

                                              *

                Staję się znana w obozie. Więźniarki patrzą na mnie z niedowierzaniem, zdzi-
             wieniem i podejrzliwością, jak na kogoś, kto wrócił z zaświatów. Nawet esesmanki
             patrzą na mnie innymi oczami. Nagle staje się wiadomym, że jestem tancerką,
             i tak zaczynają mnie nazywać – Tancerka. Pragnę zapaść się pod ziemię. To
             imię brzmi tak samo prześmiewczo i groteskowo jak przydomek, który dano mi
             w szkole: Księżniczka Co-Co.
                Każdego wieczora, po wydaniu zupy, wysyłają do naszego baraku kogoś
             z kuchni, wzywając Tancerkę. Napełniają mi menażkę najlepszą, gęstą częścią
             zupy, którą zostawia się na dnie garnków dla uprzywilejowanych. W zupie jest
             wiele kawałków ziemniaków, a konsystencja jest gęsta dzięki płatkom owsianym.
             Zdarza się nawet, że kiedy ustawiamy się w kolejce do kuchni, żeby odebrać nasze
             zupy, esesmanka woła donośnie na cały obóz: „Wo ist die Tenzerin?”  i każe
                                                                        466
             wydającym zupę przy okienku dać mi podwójną porcję poza kolejką. Dzielę się
             zupą ze swoimi. Tak, koniec wojny się zbliża.
                Hilda tymczasem dochodzi do wniosku, że nie robi dla mnie wystarczająco
             dużo; postanawia więc, że powinnam zacząć się piąć po drabinie obozowej


             465   Podobna sytuacja, jak tu opisana, faktycznie miała miejsce w obozie koncentracyjnym Sasel, kiedy
                to kapo spoliczkowała Zenię Marcinkowską, gdy więźniarki walczyły o przydział zupy. Nie zastana-
                wiając się, Chava Rosenfarb uderzyła kapo, co było aktem nieposłuszeństwa tak poważnym, że
                mogło skutkować wysłaniem Chavy wraz z resztą jej grupy do komory gazowej. Jak pisze Goldie
                Morgentaler: „Zamiast tego policzek Chavy przywrócił kapo poczucie własnej moralności. Po cało-
                dniowym namyśle, podczas którego Chava i jej pięcioosobowa grupa zostały oddzielone od pozosta-
                łych w baraku, kapo przyznała: »Miałaś rację, zmieniłam się w zwierzę«. Od tego momentu Chava,
                jej matka i siostra, a także Zenia Marcinkowska i jej macocha otrzymywały codziennie dodatkową
                porcję zupy”. Zob. Goldie Morgentaler, Chava and Zenia, „Tablet Magazine”, 26 stycznia 2018.

             466   (niem.) Gdzie jest ta tancerka?                                695
   692   693   694   695   696   697   698   699   700   701   702