Page 69 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 69

spotkaniom z ludźmi, daje się wyczuć jego energiczną naturę. Wyklucza ona jaką-
             kolwiek przyjacielską relację i czyni go autorytetem. W jego obecności ludzie czują
             się niepewnie, a on zdaje się o tym wiedzieć. Dlatego, rzekomo po to, aby zejść
             z piedestału, uparł się, że nauczy czytać i pisać towarzyszy analfabetów. Pracę tę
             mogliby wykonać inni, gdyż niewielu tu takich, którzy mogą się z nim równać pod
             względem zdolności organizacyjnych czy wiedzy i erudycji. Ale on, żartując, powtarza,
             że jego praca nauczycielska daje lepsze rezultaty niż inne aktywności partyjne.
                Nawet ubrania, które nosi, stosowne i zapięte na ostatni guzik, sprawiają wrażenie
             za ciasnych, jakby były czymś w rodzaju pancerza. A mimo to wygląda elegancko
             w znoszonym, szarym garniturze i białej koszuli z kołnierzykiem. Nosi krawat – rzecz
             zupełnie nieproletariacka, jakby wiążąc go ściśle na szyi, również próbował okiełznać
             swój dynamizm. Jankew czuje się niepewnie, jakby nieco mu zazdrościł.
                Cimerman podnosi wiszącą na ścianie słuchawkę telefonu. Jankew słyszy,
             jak mówi do kogoś po polsku:
                – Posyłam ci człowieka, aby posprzątał klasy. To zajęcie tymczasowe. – Odwie-
             sza słuchawkę i w końcu zwraca się do Jankewa z wyrazem kwaśnego uśmiechu
             na twarzy. – To posada tymczasowa. W szkole dla niewidomych dzieci.
                – Niewidomych? – pyta zaskoczony Jankew. Ale od razu przypomina sobie,
             że Cimerman jest dyrektorem Instytutu dla Niewidomych Dzieci . Wprowadził go
                                                                 74
             na to stanowisko Izrael Lichtensztajn , przewodniczący partii w Łodzi, przyjaciel
                                            75
             Cimermana i przewodniczący komisji kultury, sam nauczyciel głuchoniemych dzieci.
                – Tak – odpowiada Cimerman. – To mój prezent dla was, towarzyszu…
                – Nazywam się Polin, Jankew Polin.
                – Stajecie dzisiaj pod chupą?
                – Nie, urządzamy imprezę w domu Wowy Cederbojma. – Jankew zauważa,
             jak Cimerman odrywa kartkę z notesu i zapisuje na niej adres Instytutu dla
             Niewidomych Dzieci. – Nie wiem, jak wam dziękować, towarzyszu Cimerman –
             wyrzuca z siebie, biorąc karteczkę.
                – Ale ja wiem – odpowiada Cimerman, wciąż pochylając głowę nad trzymaną
             w rękach kartką. – Zaproście mnie i moją żonę na uroczystość. W końcu Binele
             to moja uczennica i to w dodatku bardzo pilna.
                Jankew otwiera usta i przełyka długie milczenie. Wowa Cederbojm nie lubi
             Cimermana. Mimo to Jankew przełamuje się i mówi ciepło:



             74   Szkoła dla Niewidomych powstała przy Łódzkim Towarzystwie Niesienia Pomocy Głuchoniemym
                Ezrat Ilmim w 1910 r. z inicjatywy Izraela Lichtensteina (Lichtensztajna), mieściła się przy ul. Zie-
                lonej 23.
             75   Izrael/Isroel Lichtenstein/Lichtensztajn (1883-1933) – działacz robotniczy. Urodził się w rodzinie
                biednego mełameda, ale ukończył seminarium nauczycielskie. Jako młody człowiek związał się
                z żydowską partią socjalistyczną Bund i był jej aktywnym działaczem. W niepodległej Polsce był
                wielokrotnie radnym miejskim i bronił interesów robotników żydowskich w łódzkim samorządzie.  67
   64   65   66   67   68   69   70   71   72   73   74