Page 64 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 64
Jankew jest tylko częściowo rozmarzony. Jest również radośnie podniecony,
pewny siebie, ma wyczulone wszystkie zmysły. Akurat dzisiaj, w dniu ślubu,
chciałby znaleźć jakąś pracę. Jest przy tym nawet odrobinę próżny. Znalezienie
pracy akurat w dniu dzisiejszym byłoby dobrym znakiem. Robota u Wowy Ce-
derbojma jest w końcu tylko sposobem przyjaciela na ukrycie tego, że dzieli się
z nim swoimi dochodami. Fakt ten jest przyczyną upokorzenia, które umniejsza
pewność siebie dumnego narzeczonego.
Jankew chodzi po mieście i powtarza w myślach listę tkaczy i potencjalnych
miejsc pracy. Trzymając rękę w kieszeni, bawi się obrączkami. Palcami rozwija
je z bibułki. Jednocześnie kpi z siebie, czy aby nie zaraził się od Binele przesą-
dami, przypisując dzisiejszemu dniu zbyt duże znaczenie. To zapewne powód,
myśli, dla którego tak nagle zatęsknił za klezmerskimi skrzypkami i prawdziwym
ślubem na bocianiecką modłę.
Również i jemu towarzyszy wspomnienie rodzinnego miasteczka, gdy wędruje
po ulicach Łodzi. Obserwuje tłumy Polaków, którzy paradują przed nim wystro-
jeni, i widzi bocianieckich łobuzów goniących go, aby odegrał rolę Jezusa w ich
bożonarodzeniowym przedstawieniu. Kępka kiełkującej trawy w łódzkim ogrodzie
kolejowym zamienia się w jego wyobraźni w bocianiecką łąkę, która czeka na
konwalie. Kupa gliny w pobliżu budowanej fabryki przemienia się w bocianiecką
Błękitną Górę, a w kształcie koparki dostrzega młyn. Tam gdzieś wędruje ze
swoim uczniem Abraszą, szukając śladów ukrytego świata.
Gapi się na konie, które przebiegają obok po łódzkim bruku, i widzi w nich Susiego,
konika, który prowadził go i Abraszę do Joela Kowala, ich przyjaciela i nauczyciela.
Głos Joela zapadł w serce Jankewa. Wraz z jego słowami, pełnymi tajemnych zna-
czeń na temat sensu żydowskich cierpień, Jankew przypomina sobie jego kazania
dotyczące świętości związku mężczyzny i kobiety, i słyszy go szepczącego komentarz
do dzisiejszego dnia, pełen głębokiego sensu. Tam, u Joela, Jankew po raz pierwszy
ujął w słowa swoje wszystkie pragnienia, które kipiały w jego sercu, podczas gdy
wesoły Abrasza bawił się u niego wymyślonymi figurkami, ulepionymi z gliny.
Wraz ze świątecznym śpiewem, który dobiega z otwartych łódzkich kościołów,
wraca do Jankewa śpiew sziksy – Wandy z Bocianów:
70
Ty pójdziesz górą, ty pójdziesz górą,
a ja doliną.
Ty zakwitniesz różą, ty zakwitniesz różą,
a ja kaliną .
71
70 Sziksa (jid.) – młoda, przeważnie atrakcyjna kobieta, niebędąca Żydówką, na ogół jest to określe-
nie pogardliwe, często o pejoratywnym wydźwięku.
71 Ty pójdziesz górą – polska pieśń ludowa, znana już w XVIII w. Znalazła się w zbiorze Pieśni ludu
62 polskiego Oskara Kolberga, a rozpowszechniła ją Eliza Orzeszkowa.