Page 678 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 678

placu apelowego. Stuka obcasami jak pajac-oficer, prostuje się, sztywnieje jak
           struna i woła do nas:
             – Achtung! – Stoi tak przez chwilę z wypiętą piersią, aż – by zwiększyć efekt
           spektaklu – krzyczy po polsku: – Nie ruszaj się! Nawet gdyby ci mucha narobiła
           na nos, nie możesz ani mrugnąć!
             O tej porze roku nie ma żadnych much w obozie Hummel, ale ten barwny
           rozkaz pozwala nam jasno zrozumieć powagę sytuacji.
             Nie ruszamy się i nie mrugamy, nie bacząc na to, że głód i zmęczenie zwalają
           nas z nóg. Stoimy sztywne i wyprężone, zupełnie jakby każda z nas połknęła
           żelazny słup. Wówczas Irka zaczyna, z pomocą innych kapo, liczyć głowy i mel-
           duje rezultat Hildzie. Hilda zdaje Oberscharführerowi raport z liczby więźniarek
           obecnych na miejscu oraz w obozowym szpitalu.
             Oberscharführer przeprowadza inspekcję naszych rzędów. Następnie jego
           adiutanci i esesmanki zaczynają ponownie przeliczać głowy. Jeżeli rachunek
           się zgadza, Irka odmaszerowuje z wielką dumą i ustawia się na końcu naszej
           kolumny. Z jej szczerze promieniejącej radością twarzy można wyczytać, że apel
           jest najważniejszym punktem jej dnia, chwilą jej chwały, kiedy to najwyraźniej
           czuje smak władzy.
             Teraz najstarsza więźniarka obozu, Hilda, przejmuje dowodzenie. Wywołu-
           je z rzędu te, które mają zostać ukarane, i w pierwszej kolejności funduje im
           dwa sążniste policzki. Następnie oznajmia karę, która najczęściej polega na
           pozbawieniu zupy, tej odrobiny dziennego ciepła. Jeżeli Oberscharführer sądzi,
           że grzesznice zasłużyły sobie na jego osobistą uwagę, wówczas prowadzą je
           do niego, a on wymierza im swoją twardą, spracowaną dłonią dwa dodatkowe
           policzki. Dość często karze się parami, dwie siostry albo matkę z córką. Hilda
           nienawidzi takich par. Hanka i Sorka są jej częstymi ofiarami. Balcia i Malka
           rzadziej przyciągają uwagę Hildy. Najczęściej ofiarami Hildy zostają Danusia
           Moszkowicz z jej mamą, córka i żona donosiciela z getta, Moszkowicza. Ale
           ich nieszczęścia nas nie obchodzą. Nie mamy z nimi nic wspólnego. Wyglądają
           jeszcze dobrze, choć z dnia na dzień marnieją. Nie mamy dla nich współczucia.
             Po spektaklu wymierzania ciosów apel się jeszcze nie kończy. Teraz środek
           sceny przejmuje dama z SS, Frau Malpe. To nie my dałyśmy jej to imię, jakkol-
           wiek całkowicie sobie na nie zasłużyła – jest to jej prawdziwe, rzeczywiste,
           niemieckie nazwisko. Frau Malpe demonstruje swoją własną technikę musztry.
           Z obiema rękami wyciągniętymi w bok przelatuje wzdłuż naszej kolumny jak
           messerschmitt, jednocześnie kręcąc biczem jak śmigłem tuż przed nosami
           więźniarek w pierwszym rzędzie. Następnie zatrzymuje się pośrodku placu ape-
           lowego i w najwyższych oktawach swojego cienkiego, piskliwego głosu beszta
           nas za zachowywanie się jak „żydowskie świnie” w drodze do pracy i dobieranie
           się do śmietników niemieckich obywateli. Oznajmia nam, że w związku z tym
           wszystkie otrzymamy nasz przydział jedzenia nie teraz na miejscu, ale po tym,
    676    jak odstaniemy dwie godziny, wyprostowane i sztywne, nie zważając na deszcz
   673   674   675   676   677   678   679   680   681   682   683