Page 657 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 657

Malka szepcze:
                – Patrzcie, coś tam się rusza. Zbliża się.
                – Patrzę na to już od ładnych paru minut – mówi Hanka.

                Dwie duże kule zbliżały się – dwa czarne, bezforemne twory, wyglądające
             jak kupki odzieży obracane przez wiatr w prostej do nas linii. Wszystkie kobiety
             siedzą już wyprostowane i patrzą.
                Znalazłszy się parę kroków od nas, dwa ciemne twory zatrzymują się. Roz-
             patulają się i spod dwóch koców ukazują się dwie głowy. Dwie twarze jaśnieją
             niczym dwa księżyce w ciemności. Te dwie postaci owinięte kocami zapuszczają
             się w naszą grupę: jedna znika po prawej stronie, druga po lewej.
                – Kim one są? – Z ust do ust rozchodzi się szept.
                Nikt nie wie, kim są te dwie kobiety i gdzie zniknęły. Nagle rozchodzi się wieść,
             że to są dwie dziewczyny z Łodzi, które znajdują się w Auschwitz od deportacji
             z getta w czasie „szpery” sprzed dwóch lat .
                                                 447
                Niespodziewanie jedna z tych dwóch dziewcząt wynurza się nagle obok nas.
                – Jest tu ktoś o imieniu Sokołow? – pyta po polsku, szepcząc i powtarzając
             niczym automat to nazwisko. – Czy ktoś spotkał dziewczynę o imieniu Cesia
             Sokołow? – Jej głos staje się coraz bardziej ostry, nachalny, desperacki.
                Kobiety obok nas kręcą przecząco głowami. Żadna z nas nie spotkała dziew-
             czyny o imieniu Cesia Sokołow. Głos dziewczyny staje się błagający, łzawy. Klęka
             przed nami i kiwa się w tę i z powrotem. Jak niespokojne zwierzę w klatce. Jej
             wzrok skacze po naszych twarzach.
                Balcia chwyta ją za ramię.
                – Uspokój się na chwilę – mówi do niej.
                Inna kobieta łapie ją za rękę.
                – Powiedz mi, co się tu wyprawia w Auschwitz?
                – Gehenna. – Dziewczyna odtrąca ręce, które ją zatrzymują. – Gehenna
             w czystej postaci. – Nie przestaje kołysać się w tę i z powrotem. – Ale można
             przywyknąć. Czy ktoś spotkał Cesię Sokołow? – wywołuje dalej imię pośród tej
             mrocznej ciżby. Jej wzrok zatrzymuje się na Balci. Rzuca do niej suche stwier-
             dzenie: – Szukam mojej siostry.
                – I co ludzie robią tutaj? – pyta ją inna kobieta w jidysz.
                Dziewczyna złości się na nią, mówiąc w jidysz z polskim akcentem:
                – Nie zawracaj mi głowy swoimi idiotycznymi pytaniami. Nic się tu nie robi.
             Gra się w kotka i myszkę z Aniołem Śmierci, żeby zyskać jeszcze jeden dzień
             życia. To się robi, póki można coś robić. A tu jest Birkenau, obóz likwidacyjny.



             447   Pomyłka Autorki. Osoby wywożone z łódzkiego getta w dniach 5-12 września 1942 r., w czasie
                tzw. Wielkiej Szpery, trafiały do ośrodka zagłady w Kulmhof am Nehr (Chełmnie nad Nerem). Nikt
                z tych wrześniowych transportów nie ocalał.                       655
   652   653   654   655   656   657   658   659   660   661   662