Page 649 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 649
– To jest komora gazowa! – wydaje histeryczny okrzyk jakaś kobieta za nami.
– Boże!
Kobiety zaczynają pojękiwać. Głowy kręcą się. Dziki wzrok szuka drogi
ucieczki. Masa kobiecych ciał zaczyna się kołysać w tę i z powrotem. Ręce
bezsilnie trzepocą w powietrzu. Spazmatyczne drżenie przechodzi przez stado.
Kapo zaczynają się uwijać. Wykrzykują rozkazy, utrzymują porządek i ignorują
pytania, którymi wpadające w panikę kobiety zasypują je. Wzruszają ramio-
nami, policzkują, smagają pejczem na prawo i lewo, nie pozwalając rozpaść
się kolumnie.
W końcu jedna z nich woła.
– Ma być cicho, brudne kurwy! Co tak się boicie zrzucić z siebie te łachy,
małpy jedne? Idziecie wziąć prysznic, idiotki. Zwykły prysznic!
– W żadne jej słowo nie wierzcie! – ostrzega ktoś z tłumu. – One nas oszukują!
Ostrzeżenie to dochodzi do uszu kapo.
– Kto was oszukuje, ścierwo? – Wpycha się do kolumny i kopniakiem dosię-
ga tam kogoś. – Powiedziałam: prysznic! Normalny prysznic! To powiedziałam,
zrozumiano?
– Ona powiedziała: normalny prysznic – szepcze przerażona dziewczyna. –
Innym też opowiadano takie rzeczy.
– Jakim innym? Co mówiono, komu? – dopytują jedna przez drugą.
– Ja nie idę! – postanawia dziewczyna.
– Ja też nie! – słychać inne głosy.
Nie patrząc na wrzaski kapo, kolumna zbija się w nieforemną masę. Kapo
smagają pejczami po plecach, próbując zaprowadzić odrobinę porządku. Nic
więcej już nie wyjaśniają, jakby miały jakąś przyjemność z tego przerażającego
spektaklu, który rozgrywa się na ich oczach, z tego wyrazu śmiertelnego strachu,
malującego się na setkach twarzy. To milczenie traktujemy jako zły znak.
Pośród nas w tłumie stoi drobna kobiecina. Jej spojrzenie skacze po twarzach
wokół, nagle zaczyna chichotać.
– Co się tak boicie, drogie mamuśki, przecież to najgorsze mamy już za sobą?
Zanim zdołałam otworzyć usta, wyrwano mi czwórkę moich dzieci. Zrobiono
ze mnie kokotkę bez męża i dziecka. To co może mi się teraz stać? Chodźcie
wszystkie! Pluńmy na ten parszywy świat! Wszystko, co mogą mi teraz zrobić,
to wyświadczyć przysługę i odprawić mnie tam, gdzie moje jaskółeczki są. –
Stojące obok kobiety odsuwają się od niej, ale ona przesuwa się do nich. Kiedy
widzi, że kapo znowu zaczynają wymachiwać rękami, spluwa trzy razy i patrzy
na nie ze zmarszczonymi brwiami. – Przypatrzcie się im dobrze. Co mogą nam
zrobić nasze siostry, takie jak my! Córy narodu Izraela! To powiedzcie mi, jaka
jest różnica między nimi a Niemcem, jimach-szmoj 443 ?
443 Jimach-szmoj – niech jego imię będzie przeklęte! dosł. Niech jego imię będzie wymazane. 647