Page 63 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 63
Rozdział czwarty
W dniu swojego ślubu Jankew wchodzi do sklepiku zegarmistrza, aby ku-
pić obrączki zaręczynowe – robi to w ten sam sposób, w jaki Binele dosta-
ła się do sklepu z kapeluszami – od strony zaplecza. Znajduje się w mrocz-
nym pomieszczeniu zastawionym antykami i jakimiś gratami. W środku
kręci się mała kobieta w baszłyku. Wygląda jak zabytkowa lalka, która wy-
skoczyła z jednej z licznych szaf zegarowych, aby zapowiedzieć nieistniejącą
godzinę. Stamtąd Jankew przechodzi do maleńkiej izdebki, której ściany są
obwieszone dziesiątkami zegarów rozmaitych rozmiarów i kształtów. Tykają
nierówno, każdy we własnym rytmie, a jeden z nich najgłośniej, zupełnie jak
niespokojne serce.
Zegarmistrz, Żyd o srebrzystej brodzie, delikatnej niczym pajęczyna babiego
lata, przypomina Jankewowi reb Sendera Kabalistę z Bocianów. Gospodarz
pozdrawia Jankewa i zaczyna wypytywać o pochodzenie i życie, wykazując przy
tym tak serdeczne zainteresowanie, jakby Jankew był jego najbliższym krewnym.
A gdy już zawija w bibułkę dwie obrączki z fałszywej platyny, obdarza chłopaka
przepięknymi błogosławieństwami, z których każde odpowiada na jego najbar-
dziej skrywane tęsknoty i namiętności. Na pożegnanie starzec o mądrych oczach
przez dłużą chwilę ściska rękę Jankewa. Przy tym nuci smutnym głosem: „Hewel
69
hawejlim… Marność nad marnościami … Całe życie jest jak sen”.
69 Początek Księgi Koheleta, który tłumaczony jest z greckiego jako „marność nad marnościami”,
ma w hebrajskim oryginale zupełnie inne znaczenie: wszystko jest tchnieniem, które ulatuje i nie
można go uchwycić ani zachować. 61