Page 633 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 633
– Ona odgania go od siebie.
Mama pochyla się do mnie.
– Podejdź do Soni i powiedz jej, że mam jeszcze parę łyżeczek cukru i może
je wziąć dla swojego dziecka.
Przecieram twarz i przysuwam się do Soni. Dotykam jej ramienia i mówię,
co kazała mi powiedzieć mama. Sonia patrzy na mnie oczami, które krzyczą
zwierzęcym bólem i wściekłością. Rozumiem, dlaczego Gabi nie może znosić
nieprzerwanie blasku tego spojrzenia.
– Po co mi ten cukier? Popatrz no, jak ona mocno śpi – mówi, wskazując
na niemowlę.
– Ale później będziesz go potrzebowała – nalegam. – Nigdy nie wiadomo.
– Ja wiem – mówi. Jej usta zdają się być tak samo czarne jak jej włosy. Ob-
darza mnie tym swoim spojrzeniem, którego nie da się wytrzymać i wskazuje
na inne matki. – One też wiedzą.
– Nie trać nadziei, Soniu – mamroczę.
– Łatwo ci mówić. Nie wiesz, co to znaczy być matką.
Kurczę się w sobie i odsuwam od niej.
Noniek przeciąga się, wstaje i chwieje się na nogach, po czym przepycha się
do okienka, by zaczerpnąć łyk świeżego powietrza. Po chwili wraca i pochylając
się do nas, mówi:
– Ludzie przy okienku mówią, że jesteśmy jeszcze w Polsce. Tu w kącie jest
bardzo ciemno, ale kiedy wyjrzałem na zewnątrz, zobaczyłem pas światła na
niebie. Zdaje się, że zaczyna dnieć.
Jeszcze zanim Noniek przestaje mówić, pociąg zwalnia tempo. Koła i łańcu-
chy zgrzytają coraz częściej, lokomotywa sapie i dudni, jak gdyby posuwała się
naprzód resztką sił, aż wydaje z siebie ostatnie, długie westchnienie i milknie.
Wagon kołysze się gwałtownie tam i z powrotem, wstrząsa się raz i drugi, rzuca
ludźmi wewnątrz raz do tyłu, raz do przodu – i zatrzymuje się.
*
Zaryglowane drzwi w mgnieniu oka rozwierają się. Przeciąg uderza nas po
twarzach i wbija się w nozdrza z ostrością igieł. Kręci się w głowie. Ostatnia nie-
ukształtowana myśl przepływa przez mój umysł, ostatnie wspomnienie sama nie
wiem czego. Lśniące światło dnia. Oślepłe oczy. Pełne wiadro w kącie wagonu
chybocze się i przewraca. Wylewa się na siedzących obok.
„Aussteigen! Aussteigen!” – twarde okrzyki z zewnątrz ogłuszają. Szczekają
432
psy. Dźwięk mnóstwa gwizdków przebija małżowiny uszne. Gwizdanie, skoro
tylko się zaczęło, nie ustaje.
432 (niem.) Wysiadać! 631