Page 603 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 603

Gabi utrzymuje dobry nastrój. Odwiedza nas prawie codziennie, jednak nigdy
             z Sonią. Wyobrażamy sobie, że jako aktywna komunistka musi prowadzić życie
             na poły w konspiracji. Sam Gabi ma roboty partyjnej po uszy i Balcia żali się, że
             „gdy żona dostaje kontrakt ślubny, matce przypada rozwód”.
                Gdy roznosi się informacja, że sąsiad z naszego podwórza, pan Ząbek, jest
             donosicielem Kripo, ostrzegamy przed nim Gabiego. Ale Gabi, gdy spodziewa
             się rewizji, przynosi menażki z radiem do nas i ukrywa pod szafą. Śmieje się
             z ostrzeżeń:
                – Pan Ząbek jest moim najlepszym obrońcą – mówi. – Nikt z Kripo nie wyda
             słuchających radia. Najbezpieczniej będzie ukryć sekret pod nosem pana Ząbka.
                Noniek pracuje w resorcie, tak jak inne dzieci w jego wieku. W resorcie papier-
             niczym. Pracuje tam wielu nieletnich. Odkąd zamknięto szkoły, a Żydzi z prowincji,
             Berlina, Hamburga, Pragi, Luksemburga i innych miejsc w Europie wprowadzili
             się do ich budynków, wielu rodziców myśli, że najlepszą ochroną przeciw wy-
             wózce będzie uczynienie dzieci przydatnymi dla Niemców. Przede wszystkim
             bowiem wywozi się rodziny z dziećmi. Po tym, jak Noniek wraca z pracy, pełni
             funkcję adiutanta Gabiego, a Gabi wysyła go z różnego rodzaju konspiracyjnymi
             poselstwami. Noniek wie o radiu znacznie wcześniej od innych domowników.
                Mama ma żal do Gabiego o wpływ na Nońka i zrobienie z niego chłopca na
             posyłki. Uważa, że Gabi jest strasznie lekkomyślny, przychodząc tu z radiem
             w menażkach. Nie chce narażać z tego powodu całej rodziny. Do tego ma pre-
             tensje do taty o chorobę getta – wodę w płucach. Stwierdza, że przyszedł czas
             na wyprowadzkę z mieszkania Cederbojmów. Niełatwo jednak znaleźć wolny
             pokój. Mama apeluje do Wierki:
                – Może Icchok mógłby coś zrobić?
                Wierka kręci energicznie głową:
                – Nie mieszaj go do tego.
                Nie widujemy Icchoka przez całe lato. Wierka znika z mieszkania po pracy
             i sądzimy, że się z nim gdzieś spotyka. Mama już nie dopytuje. Bardzo martwi się
             o tatę. Tymczasem rozchodzą się wieści o wysiedleniu dzieci i starców 403 . Zwykle
             Icchok przychodził do nas, gdy tylko pojawiały się podobne informacje. Tym razem
             się nie pokazuje. Prawda o Wierce i Icchoku nagle staje się dla mamy jasna.
                – Coś się między wami wydarzyło? – odzywa się do Wierki.
                – A jeśli tak…? – mamrocze Wierka.
                – Ale dlaczego? Po tym wszystkim, co razem przeszliśmy? Stał mi się tak
             bliski. Musisz mi powiedzieć, co się stało. Jestem przecież twoją mamą, do licha.
                – Nie powiem ci! – wybucha Wierka i ucieka z mieszkania.




             403   We wrześniu 1942 r. Niemcy rozkazali wysiedlić z getta wszystkich niepracujących, w tym dzieci
                do lat 10 i starców powyżej 65. roku życia, ale zaczęło się od deportacji pacjentów szpitali.  601
   598   599   600   601   602   603   604   605   606   607   608