Page 597 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 597
doskwiera niemiłosiernie. Wozy wyładowane zmarłymi co chwila przejeżdżają
ulicą, a mało kto ma prywatny pogrzeb. Ludzie patrzą za wózkami i pocieszają
się: „Ale ja sam wciąż żyję. Jeszcze tu jestem!”.
Lęk i głód stanowią główne motywy naszego życia.
Gospodarstwo prowadzą u nas mama i Balcia. Rozumieją się bez słów i działają
ręka w rękę. Tworzą rodzaj kodeksu postępowania, którego pozostali mieszkańcy
domu muszą się trzymać. Szybko dochodzą do wniosku, że nie da się utrzymać
racji chleba jako własności kolektywnej, ale każdemu trzeba wydać indywidualny
przydział, żeby sam decydował, kiedy zamierza jeść. Ostrożnie kroją bochenki
chleba przynoszone z kooperatywy, aby nikt nie poczuł się skrzywdzony. Jed-
nakże dzienne porcje zupy wlewa się do wspólnego garnka. Dodaje się nieco
łupin ziemniaczanych albo zaprawia liśćmi marchwi lub pietruszki, i spożywa się
wspólnie. Te posiłki należą do najlepszych godzin dnia.
Mieszkanie Cederbojmów utrzymuje charakter klubu. Partia rozpoczęła
działalność podziemną, a Wowa i Gabi znajdują się w centrum wydarzeń. Moi
rodzice też są aktywni. Towarzysze przychodzą nieustannie konferować na temat
bieżącej sytuacji. Towarzyszka Hanka wchodzi w skład kierownictwa partii w getcie
i, jak w młodości, regularnie odwiedza mieszkanie Balci. Stół stale zastawiony
jest talerzami i szklankami. Ludzie ściskają się wokół niego, gdy przychodzi czas
posiłku. Część towarzyszy przynosi ze sobą odrobinę jedzenia. Inni udają, że
o nim zapomnieli, ale nie odmówią posilania się z pozostałymi.
Także Gabi i Malka organizują młodzieżowe zebrania w piwnicy, którą zajmuje
moja rodzina. Czasem odbywają się dwie burzliwe dyskusje jednocześnie, na
górze i na dole. Gabi nazywa pokój na górze „senatem”, a piwnicę „parlamen-
tem”. Albo mówi o „izbie wyższej” i „izbie niższej”. Czasem „senat” schodzi do
„parlamentu” i odbywa się posiedzenie „izb połączonych”.
Początkowo brakuje pracy. Malka i ja chodzimy do gimnazjum gettowego,
gdzie spotykamy Sorkę Fidler. Co się tyczy Wierki, poza nauką zajmuje się ona
też swoim pisaniem. W getcie wybucha epidemia pisania. Kto tylko jest w stanie
unieść ołówek, pisze dzienniki, poematy, opowiadania o życiu getta, jakby każdy
chciał pozostawić po sobie jakiś ślad 393 . Wierka jest bardzo produktywna. Nie
kryje się już ze swoimi wierszami. Przeciwnie. Produkuje kopie i rozprowadza je
wśród chętnych. Należy do kilku kółek literackich jednocześnie. Jej pieśni są
mroczne, melancholijne, niezrozumiałe. Kryją misterium. Słowa krążą wokół
niej niczym ćmy wokół ognia.
393 Podobne zdania odnajdujemy w eseju Chavy Rosenfarb Confessions of a Yiddish Writer: „W get-
cie oprócz gruźlicy, tyfusu i czerwonki szalała epidemia pisania. Chęć pisania była równie silna
jak wszechobecny głód, a nawet silniejsza”. Zob. Źródła przypisów. 595