Page 588 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 588

wleczesz się obok nich i przerywanymi zdaniami zdajesz Jankewowi relację z roz-
           mowy z Fredką. Jankew nie reaguje. Nikt nie reaguje. Słowem nie wspominasz
           swojej matki, więc nikt o nią nie pyta.
             Jesteśmy blisko Bocianów, ale nie potrafimy zrobić kroku naprzód. Chowamy
           się w pustej stajni. Zdejmujemy plecaki i siadamy na nich. Zarówno Ty, jak i Jankew
           zdajecie się nie wiedzieć, co się z Wami dzieje. Binele też jest silnie wzburzona.
           Mamrocze do siebie, jak nakręcona: „Trzeba ratować dzieci”. Przyciska do siebie
           Nońka, który śpi ułożony na jej kolanach.
             Wierka proponuje:
             – Wracajmy do Łodzi. W Łodzi mieszkają tysiące Żydów. Cokolwiek by Niemcy
           chcieli z nimi zrobić, nie przyjdzie im to tak łatwo jak w Bocianach.
             Przebudza się Noniek.
             – Tak – mamrocze prosząco. – Wracajmy do Łodzi. Wczoraj były moje uro-
           dziny, Mamo, więc chcę taki prezent… A lewe ucho, mamo, zupełnie mi ścierpło.
           Nie czuję go.
             Icchok wychodzi z propozycją, żeby lepiej iść w kierunku rosyjskiej granicy
           i spróbować przedostać się na drugą stronę. Marek i ja zgadzamy się z nim. Jaki
           sens ma powrót do Łodzi i wpadanie z jednego koszmaru w drugi?
             Ty i tata siedzicie zatopieni w ciemności i milczeniu, jakbyście niczego nie
           usłyszeli. Razem z Binele tworzycie rodzaj żałobnej trójcy.
             Więc to my, młodzi, przejmujemy inicjatywę. Icchok zabiera od Ciebie mapę,
           na której narysowałeś drogę, i przy świetle zapalonej zapałki, którą osłania
           dłonią, obmyśla mniej więcej kierunek, w którym powinniśmy się udać. Przede
           wszystkim należy cofnąć się do linii kolejowej i wyruszyć stamtąd na Chwosty.
             W drodze powrotnej z Bocianów zauważamy ruinę synagogi. Nie pozostało
           z niej nic oprócz fundamentów i kupy gruzów 384 . Moi dziadkowie wybudowali ją
           i wykończyli drogą snycerką, aby strzegła duszy miasteczka. Ta ruina jest dla
           nas znakiem, że Bociany wydały ostatnie tchnienie.

                                           *

             Okolica jest ładna, wzgórzysta, malownicza. Dzień jasny. Słońce obejmuje
           wzniesienia złotymi promieniami. Nasza ośmioosobowa grupa ledwo wlekących
           się włóczęgów na niemal zupełnie pustej drodze wygląda mocno podejrzanie.
           Robi się niebezpiecznie. Pukamy do drzwi chałupy i proponujemy chłopu, żeby
           wpuścił nas na parę godzin odpoczynku w zamian za ładną sumę w markach
           niemieckich. Chłop pyta:
             – A wy, Żydki, skąd tu przychodzicie?



           384   Konecka synagoga została spalona przez Niemców już 11 września 1939 r. Następnego dnia w rynku
    586      odbywał się pogrzeb czterech niemieckich żołnierzy, którzy polegli w starciu z polskim wojskiem.
   583   584   585   586   587   588   589   590   591   592   593