Page 56 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 56

rączka otwartego parasola, nad którym rozciąga się błękitne niebo. Dookoła
           wieży i dachów sąsiednich domostw latają stada czarnych wron i białych gołębi,
           mieszając się ze sobą. Przywodzą jej na myśl czarno-białe bociany z rodzinnego
           miasteczka.
             Dręcząca melancholia wypełnia jej nastrój. Miasteczko staje przed jej oczy-
           ma. Ma wrażenie, że oddycha bocianeckim powietrzem. Bociany wydają się jej
           zaczarowanym miejscem zanurzonym w zieleni i kwiatach, otoczonym dwiema
           alejami topolowymi niczym dwiema wstęgami – jak wielki bukiet. Ich oszałamiający
           zapach miesza się w powietrzu z wonią przypraw, stajni i ustępów – zapachami
           snu i jawy.
             Tam przebudziła się do życia – robaczek, żuczek, sierota, która straciła matkę
           zaraz po narodzinach. Omal nie zginęła w brudzie i nieczystościach walających
           się wśród pól i drzew, niemal nie udusiła się z samotności, rozpaczy i strachu,
           które czaiły się pośród piękna. Ale ponieważ nie zginęła, stała się odważna
           i bardzo spragniona wszystkich smaków życia.

             Na rogu uliczki Fajfera uświadamia sobie, że gapi się na blondynę, która stoi
           przed bramą, niczym dama wystrojona w „uniform” ulicznic: ładną sukienkę,
           wyliniałego „lisa” zarzuconego dookoła szyi, lakierki na szpilkach, z wielką, la-
           kierowaną na czarno torebką na ramieniu. Jakiś wisus w długich butach i czarnej
           rubaszce stoi blisko dziewczyny i dobija targu.
             Serce Binele zaczyna szybko bić. „Cypora?” – szepcze. Aż kręci się jej w gło-
           wie. Przypomina sobie zimę roku czternastego, kiedy Niemcy weszli do Łodzi.
           Mieszkała wówczas na tej uliczce u swojej przyjaciółki Cypory. Binele i Cypora
           wraz z dziećmi zachorowały na tyfus. Dzieci Cypory zmarły, a ona sama przepadła
           niczym kamień w wodę .
                              59
             Blondynka znika w bramie z chłopakiem. Binele przyśpiesza kroku, aby
           jak najszybciej uciec od tamtej uliczki i od wspomnień, które zbudziły się w jej
           pamięci. Śmieje się sama z siebie. Co też przychodzi jej do głowy! Czarnowłosa
           Cypora, „akuratna od stóp do głów” – ulicznicą o blond włosach? Uszedłszy spory
           kawałek drogi, Binele nagle kieruje się z powrotem. Musi się przecież dowiedzieć,
           czy ta blondynka to Cypora, aby myśli o niej więcej jej dzisiaj nie dręczyły. I oto
           biegnie do tej samej bramy i czeka, aż blondynka pojawia się znowu i zacznie
           zaczepiać przechodniów. Binele podchodzi bliżej – całkiem blisko – i odważnie
           zagląda dziewczynie w twarz.
             Dziewczyna milknie w trakcie rozmowy z gościem z ferajny, który stoi od-
           wrócony plecami do Binele. Nagłe zdumienie rozbłyska w jej oczach. Jej usta



           59   O przybyciu Binele do Łodzi i jej pierwszych doświadczeniach opowiadają książki Rosenfarb:
             Bociany. Opowieść o sztetlu i Między miasteczkiem i Łodzią. Opowieść o miłości, Zob. Źródła
     54      przypisów.
   51   52   53   54   55   56   57   58   59   60   61