Page 55 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 55

*

                Na Bałutach święto jest jeszcze mniej wyczuwalne niż w centrum miasta. Ulice
             są pełne ludzi. W bramach rozstawiono stragany z najróżniejszymi przedmiotami
             i artykułami spożywczymi. Chłopcy z bałuckiej ferajny stoją przed bramami po
             sześciu. Wielkie sklepy są, oczywiście, zamknięte, ale na podwórkach kwitnie
             handel. Wysokie wozy załadowywane są tam paczkami towarów, które następnie
             przykrywa się brezentowymi plandekami. Na nierównym bruku bałuckich ulic
             i uliczek turkoczą pojazdy i ręczne wózki. Z otwartych okien na parterze dobiega
             stukot warsztatów tkackich, a także szum maszyn przędzalniczych, maszyn pro-
             dukujących rękawiczki i skarpety, i maszyn do szycia, mieszając się z odgłosami
             studiowania Tory, które słychać z chederów  i besmedreszy . Pozostający bez
                                                                56
                                                  55
             zajęcia chłopcy ze zwisającymi w nieładzie frędzlami małych tałesów  kopią
                                                                         57
             w tym tłumie szmaciane piłki i ogłuszająco wrzeszczą. Panuje ogólny chaos.
                Tutaj szczęście sprzyja Binele od razu. Przy jednym ze straganów w pewnej
             bramie kupuje za grosze biały beret z białą woalką. Jest zadowolona z tego
             okazyjnego zakupu, chociaż beret nie zagłusza tęsknoty i niepokoju w sercu.
             Jest zbyt tani jak na tę okazję – ot, taki sobie drobiazg. Jednak mocno trzyma
             torbę z beretem w jednej dłoni, a woreczek z całym swoim majątkiem w drugiej.
             Bałuty roją się od złodziei i kieszonkowców. Tylko tego by brakowało, żeby akurat
             dzisiaj, w najważniejszym dniu jej życia, obrobiła ją bałucka ferajna.
                Spieszy się w kierunku domku Cederbojmów, który znajduje się za Łódką.
             Niecierpliwi się, by zobaczyć, co Balcia i towarzyszki przygotowują do jedzenia,
             jak będą rozstawione stoły i w ogóle jak wszystko wygląda. Chciałaby pomóc
             w tych pracach. W końcu Balcia znowu chodzi z brzuchem, więc nie można
             zostawić jej wszystkiego na głowie. A co najważniejsze: Binele chce się nasycić
             nastrojem uroczystego wieczoru, poczuć pełen smak każdej chwili oczekiwania,
             aby dzisiejszy wyjątkowy dzień był jak najbogatszy w doznania.
                Rzuca okiem na zegar na szczycie wieży kościoła pw. Najświętszej Maryi Pan-
             ny . Już południe, a zarazem jest tak wcześnie. W brzuchu jej burczy, w gardle
               58
             ssie. Podeszwy i palce stóp palą od długiego chodzenia na wysokich obcasach.
             Aby się nieco rozerwać, spogląda wysoko w górę. Wieża kościelna wygląda jak



             55   Cheder – żydowska szkoła elementarna, do której posyłano chłopców w wieku trzech lat.

             56   Besmedresz (jid.), bejt ha midrasz (hebr.) – dom nauki, jedna z tradycyjnych instytucji żydowskich,
                w której można było studiować przez całą dobę.
             57   Mały tałes – ubranie przypominające kamizelkę, które nosi się pod normalną odzieżą przez cały
                dzień. W aszkenazyjskiej tradycji nosili je nawet trzyletni chłopcy.
             58   Katolicki kościół p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, stojący na niewielkim wzniesieniu
                przy ul. Zgierskiej, był najbardziej charakterystycznym budynkiem tej dzielnicy.  53
   50   51   52   53   54   55   56   57   58   59   60