Page 537 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 537
Anglik kręcił przecząco głową. Zaczął kreślić paznokciem po paczce papie-
rosów, którą wyjął z kieszeni koszuli, starając się objaśnić:
– Micky Mouse. Animator.
Próbował też narysować kaczki, ptaki i postaci ludzkie.
Miriam zrozumiała, że Anglik jest malarzem i chwyciła go za rękaw.
– Mein friend sculpturer! – zawołała.
– Sculptor? – dopytał.
– No, sculpturer!
– Not a sculptor? – pytał dalej.
– May be yes. A sculptor! – odpowiedziała.
Zaproponował im papierosy ze swojej paczki. Miriam przystawiła papierosa
do ust, a gdy Anglik go zapalał, zaciągnęła się dymem tak swobodnie, jakby była
wprawioną palaczką. Zakrztusiła się, zakaszlała i nadęła pomalowane policzki.
Kręciło jej się w głowie. Czerwone i niebieskie kręgi tańczyły jej przed oczami.
Dotarli do Bloku 88, Camp II. Balcia i Malka czekały na nich przed wejściem.
Żeby udowodnić, że czuje się normalnie, pomimo pokasływania Miriam przed-
stawiła Anglikowi Balcię i Malkę.
– Frau Zederbaum, Balcia und Malka are mother und tochter. My friends.
Balcia zaraz się zorientowała, że chłopak zrobił na Miriam niemałe wrażenie.
Widząc, jak nadyma policzki i pokasłuje, jak wulgarnie trzyma papierosa w dłoni,
mierzyła ją krytycznym spojrzeniem. Wiedziała, co dzieje się w obozie pomiędzy
pewnymi kobietami i angielskimi żołnierzami.
– My name is James. – Anglik również przedstawił się ponownie i potrząsnął
dłońmi Balci i Malki.
Gdy przyszło podać rękę Miriam, odezwała się do niego, naśladując jego
akcent:
– My name is Miriam.
Pół żartem, pół serio, żołnierz stanął na baczność i stuknął obcasami. Otworzył
usta, powiedział „uhm” i ponownie je zamknął, jakby przełykając zdanie, które
miało się z nich wydobyć. Szeroki uśmiech ponownie zajaśniał na jego twarzy,
ujawniając usta pełne białych, idealnie ukształtowanych, najbardziej perłowych
zębów, jakie Miriam kiedykolwiek widziała. Skinął głową do zebranych, machnął
ręką i powiedział:
– Auf Wiedersehen 356 . – Odwrócił się i odmaszerował.
Mendel Sznajder też zaczął się żegnać. Zameldował trzem kobietom, że zbyt
długo zabawił w Bergen-Belsen, a teraz, gdy Sorka dochodzi do siebie, znów
wyrusza w drogę. Ma do załatwienia ważne sprawy.
– Co za sprawy? – chciała wiedzieć Balcia.
Zamiast jej odpowiedzieć, uśmiechnął się wstydliwie i rzekł cicho:
356 (niem.) Do widzenia! 535