Page 536 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 536

nie tylko niezrozumiały, ale i niemelodyjny. A jednak z przyjemnością słuchała
           dźwięku jego głosu.
             Spacerowali grupą: trzy kobiety w pasiakach, podobnie ubrany młodzieniec
           i żołnierz noszący masywne wojskowe buty, czysty mundur i rdzawy beret wetknię-
           ty pod epolet. Teraz, gdy Mendel idąc z tyłu, skończył opowiadać Balci i Malce
           o rozmowie z Anglikiem, kobiety odwróciły się, przybrały na twarze grzeczne
           miny, i postarały się również nawiązać kontakt z obcym.
             – Ich Balcia, Sie Malka – Balcia przedstawiłą się przed nim po żydowsko-
           -niemiecku, wskazując na siebie i Malkę. – Wie is ihnen gefellen die Vorstellung?
           Es hat geblasen in drinen, nicht wahr 354 ?
             Malce przypomniał się jej własny zasób angielskiego słownictwa i, na ile
           zdołała, przetłumaczyła wypowiedź matki. W tym samym czasie Mendel znów
           zaczął paplać do Anglika w swoim własnym, soczystym angielskim.
             Anglik też nie odstawał i wprowadził do rozmowy mieszankę słów niemiec-
           kich i francuskich. Wszyscy żwawo gestykulowali i przybierali różnorakie miny
           mające pomóc w pogawędce, i co parę minut wybuchali śmiechem z powodu
           swojej nieporadności.
             – Nichts verstehen 355 ! – przerwał Anglik, który zdążył wyczerpać zapas
           obcych wyrazów i zastąpił je „uhm”, jakby szykował się coś jeszcze powiedzieć,
           ale zrezygnował.
             W końcu jego towarzysze postanowili na chwilę zamilknąć i dać mu moż-
           liwość wypowiedzi. W ten sposób, zbiorowym wysiłkiem zdołali zrozumieć,
           że Anglik chciałby wiedzieć, czy należą do tej samej rodziny, skąd pocho-
           dzą, i co to za niemiecki dialekt, w którym wystawiono dopiero co oglądane
           przedstawienie.
             Mendel dał swój drugi ważny referat tego wieczora. Referat o języku żydow-
           skim. Anglik kilka razy grzecznie mu przerywał i prosił, żeby Mendel powtórzył raz
           jeszcze, co przed chwilą powiedział. W międzyczasie zatrzymali się, aż w końcu
           Balcia wzięła Malkę pod ramię i oświadczyła:
             – Pasuję!
             Ona i Malka pomaszerowały naprzód. Miriam, Mendel i Anglik pozostali z tyłu.
           Wiedzieli już, że Anglik pochodzi z miasta zwanego Sheffield. Teraz Mendel za-
           pytał go, co takiego robił, zanim został zmobilizowany.
             Anglik, gdy już zrozumiał pytanie Mendla, najpierw wydał głośne „uhm…”,
           a potem powiedział:
             – Animator. Animals. Micky Mouse.
             – O, animals! – zawołał Mendel. Pomyślał, że Anglik jest jakimś zawodowym
           myśliwym. – Africa? Expedition? – dopytywał.


           354   (niem.) Jak się panu podobało przedstawienie? Wiało w środku, prawda?
    534    355   (niem.) Nic nie rozumieć!
   531   532   533   534   535   536   537   538   539   540   541