Page 516 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 516
nim skóra całego mojego ciała. Pewnego wieczoru, kiedy wychodzimy z kina,
zaczepia nas z uśmiechem porządkowy:
– Podoba się wam ten film, co?
– Bardzo – odpowiada Marek.
Następnego wieczoru zamiast do Czarów idziemy do Kina Bajka 345 . Po wyjściu
z kina Marek czasami nabiera wody w usta. Dopytuję się wtedy:
– Dlaczego nic nie mówisz?
– O ile mi wiadomo, wolisz, gdy milczę.
Wiem, że jego milczenie ma związek z naszym rozstaniem. Pewnego wieczoru
po takim długim milczeniu opowiada mi, że odrzucono jego wniosek o przyjęcie
na Uniwersytet Warszawski.
– Odrzucono? – zdumiewam się. – Byłeś przecież jednym z najlepszych
w gimnazjum!
– Każą mi złożyć wniosek jeszcze raz za rok, bo w tym roku wszystkie miejsca
są zapełnione. Nie mogą mi przecież otwarcie powiedzieć, że dostali za dużo
żydowskich wniosków. Mój nauczyciel matematyki obiecał mi pomóc w dostaniu
się na uniwersytet we Włoszech. Wyobraź sobie – w faszystowskich Włoszech
łatwiej jest Żydowi dostać się na uniwersytet niż w naszej wolnej, demokratycz-
nej Polsce.
Myśl o wyjeździe Marka do Włoch sprawia, że nasze rozstanie staje się jesz-
cze bardziej nie do zniesienia. Życzyłam sobie, by on został na miejscu, w Łodzi,
kiedy ja wyjadę.
– Nie mówmy jeszcze o tym wszystkim – proszę go.
Pozwalam mu zamknąć się w ramionach, jak gdybyśmy w ten sposób mogli
uchronić się przed losem, który – chociaż zdaje się być w naszych własnych
rękach – zmusza nas do rozstania. I tak, niesieni niepokojem, idziemy powoli
pełną spacerowiczów, gwarną ulicą Piotrkowską. Jest łagodny, ciepły wieczór
na początku lata.
Nagle zauważam Ciebie, Abraszo. Idziesz objęty z atrakcyjną blondynką
i machasz do mnie z oddali. Gdy podchodzicie do nas, porywasz mnie z ramion
Marka i obejmujesz swoimi. Następuje parę chwil zakłopotanego uśmiechania
się i wymiany słów. Zaciekawione spojrzenia krzyżują się, twarze krzywią się
w grymasach skrępowania. Urywane w pół pytania i odpowiedzi ledwo co do
siebie pasują. Nikt nie musi mi mówić, że czarująca blondynka jest sziksą! A do
tego wokół szyi ma zarzucony bladoseledynowy szal!
– Pani Celina Wróbel – przedstawiasz ją.
– Śpiewaczka? – pyta z szacunkiem Marek.
Ty i młoda kobieta potwierdzacie, kiwając z uśmiechem głowami. Puszczasz
oko w stronę Marka i mówisz do mnie:
514 345 Kino Bajka mieściło się przy ul. Franciszkańskiej 31 na Bałutach.