Page 501 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 501

wtedy była zmieniona, roztargniona. „Niech pan wpadnie do nas, kiedy będzie
             pan w Łodzi” – prosiła go, lecz jej słowa brzmiały fałszywie.
                Nagle, gdy siedząc w klasie, spoglądam przez okno, wpada mi do głowy, że
             mama pewnie weszła w przygnębiającą fazę w życiu kobiety, jaką jest przekwitanie.
             Zdaje mi się, że Wierka od razu to zrozumiała, podczas gdy mnie domyślenie się
             tego zajęło całą wieczność. Zaraz po szkole maszeruję do biblioteki. Podobnie
             jak w dniach mojego dojrzewania, rzucam się na książki o fizjologii kobiety.
                Następnego dnia nie mogę żadną miarą wstać z łóżka. Moje ciało jest jak
             kłoda, bez odrobiny energii. W gardle mnie piecze, łzawią mi oczy i cieknie z nosa.
             Binele wygląda, jakby moje przeziębienie było wszystkim, czego potrzebowała
             do szczęścia. Postanawia, że koniecznie muszę pozostać w łóżku.
                Podaje mi szklanki z posoloną wodą do płukania gardła, daje mi proszek
             z kogutkiem 341 , żeby spadła mi temperatura i przyrządza mi kogel-mogel z żół-
             tek jaj z cytryną i cukrem, na widok którego robi mi się niedobrze. Rusza do
             rzeźnika, by kupić parę kurzych skrzydełek oraz podroby i gotuje dla mnie
             rosół. Co chwilę podchodzi do łóżka, dotyka mojego czoła swoją delikatną,
             chłodną dłonią i gładzi mnie łagodnie i czule. Jest bardzo smutna, rozkojarzona
             i ledwo co odzywa się do mnie. Pociesza mnie, że zanim się obejrzę, z powro-
             tem stanę na nogi. Jednak nie siada obok mnie na łóżku, jak robi to zwykle,
             kiedy jestem chora. Nie ma cierpliwości, by siedzieć w jednym miejscu. Posyła
             Nońka, żeby bawił się na korytarzu, a sama wędruje tam i z powrotem między
             drzwiami a oknem. Powietrze w domu przesiąknięte jest jej zniecierpliwieniem
             i zdenerwowaniem.
                Podczas gdy mama wędruje po pokoju, patrzę na przeciwległą ścianę i myślę,
             jak przyjemnie byłoby mieć na tej ścianie ekran, by chorując, móc oglądać film
             – i zapomnieć o tajemniczych problemach mamy. Kiedy mama staje raz jeszcze
             przy moim łóżku i dotyka mojego czoła, chwytam ją za rękę i pytam:
                – Co ci jest, mamo?
                – Nic mi nie jest, Miriamko – odpowiada, unikając mojego wzroku.
                – Ale, mamo, ja myślę, że wiem. Widzisz tę książkę, którą czytam? Tu jest
             dużo napisane o tym, co ci dolega. Chcesz, żebym ci przeczytała?
                – Po co, dziecko? Nic mi nie dolega. – Gładzi mnie po ramieniu. – Nie martw
             się o mnie.
                Ja jednak martwię się o nią i nie daję jej spokoju. Kartkuję strony grubej
             książki, by znaleźć ważne miejsca o kobiecym okresie przekwitania, które pod-
             kreśliłam ołówkiem. W przystępny sposób zaczynam wyjaśniać mamie trudną
             kwestię kobiecej fizjologii.



             341   Proszek z kogutkiem – jeden z najpopularniejszych leków w międzywojennej Polsce, stworzony
                w 1903 r. przez polskiego farmaceutę. Migreno-Nervosin – bo to jego oficjalna nazwa – był sto-
                sowany na ból głowy, zębów, ale też na grypę i przeziębienie.     499
   496   497   498   499   500   501   502   503   504   505   506