Page 486 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 486

– Nie chcę tego pokoju. Nie lubię go.
             – Co jest z nim nie tak?
             – Nie jest przytulny. Nie będę mogła w nim nic zdziałać.
             – Szkoda.
             – I nie mogę zrozumieć, jak możesz sobie na to pozwolić, skoro masz jeszcze
           tyle innych adresów… Nie widzę żadnych chętnych, którzy pchaliby się drzwiami
           i oknami, by kupować twoje rzeźby. I tata powiedział mi, że większą część swojego
           spadku oddałeś na hachszores 336 .
             – Wyświadcz mi przysługę, Miriam, i nie zawracaj sobie tym głowy. To wszystko
           nie twoja sprawa.
             – Nie moja sprawa?
             – Nie. Pokój jest twój. Reszta to nie twoja sprawa.
             Gotujesz posiłek dla nas obojga i tego samego wieczoru pusty pokój zostaje
           obwołany mianem „strychu”. Wszystko wyparowuje mi z głowy i nie mogę myśleć
           o niczym innym jak tylko o tym skarbie, którego właścicielką się stałam. Posiada-
           nie własnego kącika jest tak niezwykłą sprawą, tak fantastycznym szczęściem,
           że zaczynam uważać się za szczęśliwą również pod każdym innym względem.
             Wagaruję z gimnazjum. Wiem, że rano jesteś zajęty załatwianiem swoich
           spraw, przychodzę więc do Twojej mansardy, głaszczę Samsona, odpycham
           stopą Dalilę i zamykam się w moim „strychu”. Rozsiadam się na podłodze i od-
           rabiam zadania domowe. Potem przez jakiś czas czytam książkę wypożyczoną
           z biblioteki. W końcu nie robię nic więcej, tylko wyciągam się na całą długość na
           podłodze. Myślę o niebieskich migdałach, po czym przysypiam na parę minut. Gdy
           otwieram oczy, przeciągam się, wstaję i boso zaczynam poruszać się po białej
           pustce. Czuję gładkość podłogi pod stopami i wypełnia mnie melodyjna cisza.
             W ten sposób parę razy w tygodniu tańczę mój Taniec na strychu w tym poko-
           ju. Często zostawiam Ci karteczkę z wiadomością, że byłam tu, chociaż możesz
           domyślić się tego na podstawie pomniejszonego bochenka chleba lub mniejszej
           ilości owoców w dużej ceramicznej misie, która stoi zawsze pełna na stoliku.
             Pewnego wieczoru, gdy jesteś zajęty w swoim pokoju, a ja jestem w moim,
           rzeczywiście czuję, że dzielimy ze sobą ten rzadki, pełen niezwykłego spokoju
           moment. Przychodzi mi na myśl, że Ty i ja istotnie bierzemy udział we wspólnej
           duchowej uczcie. Otwieram drzwi i mówię szeptem:
             – Wejdź, Abraszo. Zapraszam cię.
             Mija dłuższa chwila, zanim odchodzisz od piecyka, przy którym przygotowu-
           jesz dla nas posiłek. Wycierasz ręce w ręcznik, zapalasz fajkę i przeczesując




           336   hachszore, l. mn. hachszores (jid.) – po polsku znana raczej pod nazwą hachszara (hebr.) – system
             programów przygotowujących Żydów do osadnictwa w Palestynie, przybierał on najczęściej formę
             obozów szkoleniowych, gdzie prowadzone były zajęcia z języka hebrajskiego, ale także warsztaty
    484      z rzemiosła i rolnictwa.
   481   482   483   484   485   486   487   488   489   490   491