Page 478 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 478
– W romantycznym nastroju. Wiersze miłosne pisze mi się lepiej po polsku.
– Coś takiego! – woła Wowa. – A to dlaczego? Dlaczego nie możesz stworzyć
porządnego romansu w jidysz?
– Właśnie – zgadza się z nim Mojsze Sokrates.
Młodzi ludzie siedzący wokół stołu rzucają drwiące spojrzenia na Wowę
i Mojszego. Jest dla nich jasne jak słońce, że ci dwaj podchodzą do kwestii po-
ezji zbyt powierzchownie. Jednak Jankew, niezdziwiony uwagami Wowy, zwraca
się do niego:
– Czy chcesz dyktować poecie wybór języka?
– Nie chcę nikomu nic dyktować. Nie jestem żadnym bolszewikiem ani zwo-
lennikiem socrealizmu towarzysza Stalina. Jednak fakt, że żydowskie dziecko
musi uciekać się do innego języka, żeby wyrazić swoje uczucia, jest najlepszym
dowodem na to, jak głęboko trucizna asymilacji wsączyła się do naszych domów.
– Spojrzenie jego szarych, małych oczu skacze po twarzach jego własnych dzieci:
Herszka, Gabiego i Malki. – Sądzisz, że moje własne potomstwo jest lepsze? Jak
myślisz, w jakim języku mówią na swoich randkach albo ze znajomymi z SOMS-u?
Tylko po polsku! Bo jakże mieliby się tak zniżyć i mówić językiem matki?
– Polski jest romantycznym językiem – stwierdza Icchok, mrugając swawolnie
okiem.
– Czy tak? – rozsierdza się Wowa. – Czy poeci piszący w jidysz nie są dla
ciebie dość romantyczni?
– Żeby pan wiedział, że nie są! – odzywa się Sorka. – Żydowscy poeci stają
się romantyczni, kiedy piszą o misji żydowskiego narodu czy klasy robotniczej,
albo o ich własnej poetyckiej misji. Pisanie bez misji mogłoby ich jeszcze po-
zbawić perspektywy uznania ich za narodowych poetów. Większość z nich nie
zniżyłaby się do napisania prostego wiersza miłosnego, nie mówiąc już o wierszu
erotycznym, bez aluzji do Pieśni nad Pieśniami czy do biblijnych krajobrazów.
– Nie masz racji, Sorko! – woła Jankew.
Zalman Fidler, choć nie całkiem zgadza się ze swoją córką, jest dumny z jej
wywodu i uśmiecha się pod nosem. Jednak towarzyszka Hanka, fanatyczna
zwolenniczka jidysz, otwarcie manifestuje swoje niezadowolenie z uwag pasier-
bicy i zaraz wdaje się z nią w dyskusję. Zalman Fidler przytakuje głową im obu.
Jego filozoficzny stosunek do życia pozwala mu na znajdowanie ziarnka prawdy
w zarzutach każdej z nich.
Tymczasem Icchok kontynuuje obronę, nie polskiego języka, lecz Wierki.
Zwraca się do Wowy:
– Co zarzuca pan Wierce? Że nie kocha żydowskiego języka? Że nie zna
jidysz? Czy nie mówi w jidysz? O co panu chodzi, panie Cederbojm?
Jedna z przyjaciółek Wierki przychodzi Icchokowi z pomocą i zarzuca Wowie:
– Mówi pan, że jest pan przeciwko stalinowskiej dyktaturze socjalistycznego
realizmu, towarzyszu Cederbojm, ale sam głosi pan to samo programowanie
476 twórczości pisarza. Zakładanie pisarzowi językowego chomąta również jest for-