Page 445 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 445

mnie nudzi – nie mogę wręcz znieść fizycznej bliskości ludzi, którzy nie mają
             tych samych poglądów co ja.
                Gdy pojawiasz się w moim życiu, Abraszo, oprócz rozmyślań o miłości, za-
             czynam snuć też rozważania o przyjaźni. Analizuję przyjaźnie mamy i dochodzę
             do wniosku, iż jej jedyną bliską przyjaciółką jest Balcia Cederbojm, ale że ich
             więź jest rodzajem powierzchownej, zwyczajnej przyjaźni, podczas gdy przyjaźń
             mamy z towarzyszką Hanką przypomina bardziej relację między uczennicą
             a nauczycielką. Myślę sobie też, że dziwaczna przyjaźń mamy z „ciocią” Cyporą
             jest rodzajem siostrzanej relacji, która nie potrzebuje żadnego wzajemnego po-
             rozumienia, tak samo, jak nie potrzebuje go relacja mamy z jej rodzoną siostrą,
             Rachelą. Dochodzę do przekonania, że generalnie stosunki mamy z bliskimi
             jej ludźmi zabarwione są emocjonalnym ciepłem, jednak nie sięgają głęboko,
             ponieważ jej przywiązanie do taty i do nas, dzieci, nie zostawia miejsca na in-
             tensywne kontakty z przyjaciółmi. Wprawdzie mama i jej przyjaciele są w stanie
             ponosić wielkie ofiary dla siebie nawzajem, sądzę jednak, że brakuje między nimi
             duchowego pokrewieństwa. Zasadniczo uważam, że mama nie jest człowiekiem,
             który zagłębia się zbytnio w sobie; że pozwala się raczej kierować instynktowi,
             żądzy życia i fizycznych przyjemności, iż utożsamiła się całkowicie z rolą, którą
             odgrywa jako kobieta – i że jest to kwintesencją jej charakteru.
                Analizuję też moje własne przyjaźnie z Sorką Fidler i Malką Cederbojm,
             z którymi wzrastałam. Jestem zmuszona przyznać przed samą sobą, że czuję
             się jeszcze mniej związana z nimi duchowo, niż mama z jej przyjaciółkami, nie
             wspominając już o tacie i Tobie, Abraszo. I zazdroszczę wam. Marzę o tym, by
             mieć kogoś, kto byłby mi tak bliski, jak Ty jesteś bliski tacie. Kiedy widzę was
             razem, myślę, że prawdziwa przyjaźń jest bardzo bliska miłości – miłości, na którą
             czekam. Moje ciało i dusza są jak pięknie posprzątane mieszkanie, gotowe na
             przyjęcie wytęsknionego gościa.
                Moje zainteresowanie Tobą, Abraszo, budzi się po raz pierwszy, kiedy przy-
             chodzę w gości do Twojej mansardy, jak nazywasz swój pokój, który służy Ci
             zarówno za mieszkanie, jak i za miejsce pracy. Zapraszasz do siebie całą moją
             rodzinę, żeby pochwalić się swoimi pracami oraz wielkim talentem kulinarnym.
             Kiedy tylko przekraczamy próg Twojego pokoju, wita nas, podskakując i szcze-
             kając, kudłaty kundel. Srebrnoszary kot z długim, nastroszonym ogonem skacze
             rozzłoszczony z jednego mebla na drugi.
                – To jest Samson – mówisz, wskazując na psa – a to Dalila – przedstawiasz
             kota. – Jeszcze nie zdołała pozbawić Samsona włosów. Udaje tylko, że go ko-
             cha. No, dlaczego stoicie w drzwiach jak przestraszone zające? Nie bójcie się,
             pogłaskajcie je – ośmielasz nas. Noniek pierwszy zbiera się na odwagę i dotyka
             psa jednym palcem.
                Podejmujesz nas francuskim daniem, które przygotowałeś na małej żelaznej
             kuchence z dwoma palnikami – i winem! Przechwalasz się, że jesteś wielkim
             ekspertem w dziedzinie niemęskiej sztuki kulinarnej, w której to największymi   443
   440   441   442   443   444   445   446   447   448   449   450