Page 438 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 438

Miała wciąż jeszcze ten sam ołówek, który podarował jej węgierski ordynans.
           Przyniósł jej też pudełko pełne papieru do pisania. Papier ten był z jednej stro-
           ny zadrukowany niemieckim tekstem, ale na drugiej stronie można było pisać.
           Przejrzała te niemieckie teksty. Były to nudne dokumenty z biura obozu kon-
           centracyjnego. Zastanawiała się, cóż zrobią biedni historycy tej katastrofy bez
           tych wartościowych materiałów? Jak będą mogli opisać tę historię, opierając się
           na dokumentach przekazanych przez tych, którzy zadbali już o to, żeby zostały
           jedynie te przez nich samych wybrane.

                                           *

             Drogi Abraszo!
             Jak Ci obiecałam, piszę teraz do Ciebie częściej i coraz dłuższe listy. Ty
           jednak stałeś się prawdziwie zimny jak głaz. Twoje odpowiedzi, napisane ręką
           niemieckiej pielęgniarki, są krótkie i lakoniczne. Jak długo jeszcze zamierzasz
           ciągnąć tę grę? Jak możesz być tak bez serca i utrzymywać mnie w niepewności
           w tak wielu sprawach? Wciąż jeszcze nie wiem, dlaczego nie możesz poruszać
           kończynami, jaka jest tego medyczna przyczyna i jak długo zajmie Ci dojście
           do siebie – nie mówiąc już o tym, że nigdy nie wspominasz ani słowem o innych
           mężczyznach z naszej grupy, którzy byli razem z Tobą. Jest to dług, który wciąż
           jesteś mi winien! Chcę poznać prawdę!
             Zamiast tego robisz mi wyrzuty, dlaczego nie opowiadam Ci, co działo się ze
           mną od naszego rozstania. W jednym z Twoich niemądrych liścików domagasz
           się nawet ode mnie, bym opisała Ci całą moją biografię, tak, jak opowiadam ją
           Tobie – to znaczy sobie samej – w myślach. Nie lada żądanie! Do tego jeszcze
           chcesz, żebym Ci szczegółowo opowiedziała o życiu w getcie, chociaż byliśmy
           tam wtedy razem. Co się z Tobą stało? Czego chcesz ode mnie? Czy to mój
           przyjaciel, Abrasza, pisze do mnie, czy też może jego „historyczne sumienie”?
           Dlaczego tak obłudnie prawisz mi morały o moim obowiązku, by wszystko opo-
           wiedzieć? Czy Twoja choroba wpłynęła również na Twoją pamięć? I na Twoje
           serce? Czy to możliwe, żeby kacet przytępił Twój prawdziwy charakter? Radość
           z darowanego życia jest i tak pełna goryczy, dlaczego więc miałbyś mi ją jeszcze
           bardziej zatruwać?
             Boli mnie, że muszę Ci to wszystko pisać. Nie mogę się jednak dłużej po-
           wstrzymać. Twoje liściki okropnie mnie irytują. Chcę, żebyś to wiedział. Nie jestem
           już dłużej w lazarecie i doktor Vanderhaeghe, o którym Ci pisałam, pojechał
           z powrotem do Belgii. To znaczy, że stoję już na moich własnych nogach i sama
           borykam się ze wspaniałą wolnością.
             Co myślisz robić po tym, jak wyjdziesz ze szpitala? Ja chcę oczywiście przy-
           jechać do Ciebie, kiedy tylko nabiorę sił. Pragnę jednak wiedzieć, co zamierzasz
           robić później? Chciałabym bardzo, żebyśmy się już więcej nie rozstawali. Ty
    436    jesteś dzisiaj najbliższym mi człowiekiem. Sama myśl o Tobie trzyma mnie przy
   433   434   435   436   437   438   439   440   441   442   443