Page 427 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 427

w policzek, które oznacza: teraz stoisz na własnych nogach, jesteś kobietą. Wiem,
             że powinnam być zadowolona i wesoła, jednak wszystko, co czuję, to pragnienie,
             by mama mnie przytuliła i zapewniła, iż w gruncie rzeczy nic się nie stało, i że
             wszystko w moim życiu będzie toczyło się dalej tak, jak do tej pory.

                                              *

                Jestem w siódmej klasie i moja rodzina znowu jest bogata. Tata zarabia
             dobrze i razem z mamą odłożyli już w blaszanej tabakierce siedemdziesiąt
             złotych. Wierce też świetnie się powodzi. Daje prywatne lekcje słabym uczniom
             i z zarobionych pieniędzy nie tylko opłaca swoje czesne w gimnazjum, lecz także
             dokłada się do rodzinnych oszczędności. Wierka jest znakomitą gimnazjalistką,
             a na dodatek pięknością. Wciąż jest trochę zaokrąglona, lecz przy tym dobrze
             zbudowana i wysoka, a jej długie, brązowe warkocze skręcają się na końcach
             w „pierścionki”. Paraduje w swoim gimnazjalnym mundurku, z dumą pokazując
             się z niebieską „tarczą” z emblematem jej gimnazjum. Wygląda niczym piękny
             generał.
                Nie jestem już tak zazdrosna o Wierkę jak kiedyś. Podobnie jak ona, zaczy-
             nam zarabiać pieniądze. Jestem wyróżniającą się uczennicą w szkole tańca i po
             lekcjach pomagam madame Felicji trenować nowe, młodsze uczennice. Dostaję
             dwadzieścia pięć groszy za godzinę i oszczędzam pieniądze na nową sukienkę,
             chociaż zdaniem mamy ubrania, z których wyrosła Wierka, bardzo dobrze na
             mnie pasują i pasowałyby jeszcze lepiej, gdybym więcej jadła. Mama uważa rów-
             nież, że zamiast spędzać dodatkowe godziny w szkole tańca, powinnam raczej
             wcześniej wracać do domu i koncentrować się na odrabianiu prac domowych
             z „właściwej” szkoły – i do diabła z moimi zarobkami.
                Moja rodzina nie posiada radia, a mnie nigdy nie było dane pójść na koncert.
             Jedyne dźwięki muzyki, jakie znam, pochodzą ze skrzypiec nauczyciela Wilnera
             oraz pianina, na którym w szkole tańca grywa starsza dama, pianistka. Mimo
             to jestem we wspaniałym nastroju, gdyż wszędzie wokół mnie rozbrzmiewa mu-
             zyka – muzyka, która towarzyszy mi cały czas i coraz bardziej staje się częścią
             mnie samej.
                I właśnie wtedy, gdy moje serce pełne jest muzyki, dowiaduję się, że Anton
             Cimerman wyjeżdża do Hiszpanii, by dołączyć do międzynarodowej brygady .
                                                                             307
             Wiadomość ta powoduje pęknięcie w strukturze harmonijnej równowagi, którą
             udało mi się osiągnąć. Parę dni przed moim ukończeniem szkoły im. Medema,
             Anton Cimerman przychodzi do nas do domu, by się pożegnać. Wierka i ja jeste-
             śmy tak pełne podziwu dla jego odwagi i czujemy do niego tak ogromny respekt,
             że z onieśmielenia prawie nie otwieramy ust. W sercu jednak myślę sobie, że



             307   Hiszpańska wojna domowa toczyła się w latach 1936-1939.        425
   422   423   424   425   426   427   428   429   430   431   432