Page 425 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 425

brat, Herszko, jest jeszcze na obozie organizacji młodzieżowej Cukunft 303 . Życie
             w Stefanowie upływa nam podobnie jak na obozie SKIF-u, z tą różnicą, że tutaj
             komendantami są mamy i panuje tu łagodna dyktatura.
                Wszystko w Stefanowie wygląda tak samo jak w minionych latach, a jednak nic
             nie jest takie jak dawniej. Wykonuję moje taneczne ćwiczenia w stodole i biegam
             polnymi ścieżkami, by utrzymać mięśnie w formie. Nigdy nie wchodzę samotnie
             do lasu i jedynie z oddali spoglądam tęsknie w jego stronę. Żałuję, że nie mogę
             odprawić mojego świętego rytuału „tańca na strychu” między drzewami w lesie.
             W wyobraźni widzę za każdym drzewem chwiejące się cienie obcych mężczyzn.
             Jestem bardzo zadowolona z tego, że rodzina Kaców tak się dorobiła, iż tego
             lata nie pojawiła się w Stefanowie, lecz wynajęła mieszkanie w luksusowym
             uzdrowisku Czarniecka Góra.
                Ani Wierka, ani ja nie należymy już do band rozkrzyczanych, hałaśliwych dzieci,
             które biegają wkoło, zaabsorbowane swoimi ważnymi grami i zabawami. Obie
             flirtujemy w żartach z chłopcami w naszym wieku. Wierka jest już zapisana do
             gimnazjum i chłopak, z którym spędza stale czas, jest gimnazjalistą.
                Tak samo jak w poprzednich latach w każdy piątek tłum matek i dzieci rusza
             do stacji kolejowej, by czekać na ojców. Mama i my idziemy razem z nimi, chociaż
             nasz tata nie pojawia się. Przyjeżdża do nas tylko raz, pod koniec lata, w ponie-
             działek, który jest jego wolnym dniem. Cederbojmowie pojechali już z powrotem
             do miasta, lecz Binele chciała jeszcze trochę dłużej korzystać razem z nami,
             dziećmi, z wiejskich przyjemności.
                Następnej nocy po wyjeździe taty rozpętuje się burza. Błyskawice i gromy
             następują po sobie bez przerwy. Ziemia drży, jak gdyby wyrzucała ze swojej
             głębi ogromne, ogniste kamienie i rozdzierała nimi niebo. Przestraszone psy
             zawodzą. Konie rżą z przerażenia. Binele bierze nas, wszystkie troje dzieci,
             do swojego łóżka. Przez szybę w drzwiach oddzielających nasz pokój od izby,
             w której mieszkają chłopi, można zobaczyć w świetle zapalonej lampy naftowej,
             jak cała chłopska rodzina klęczy w białych, barchanowych nocnych ubraniach
             i żegna się żarliwie z głowami uniesionymi do wiszących na ścianie krzyża oraz
             obrazu Matki Boskiej z Jezusem na rękach. Binele dzwoni zębami i za każdym
             razem, gdy błyskawica rozświetla pokój, obejmuje nas ramionami i przyciska
             do piersi.
                Noniek odzywa się do niej szeptem:
                – Mamo, gdybyśmy wierzyli w Boga, tak jak wierzą chłopi, nie balibyśmy się
             tak, prawda?
                Binele jest zbyt przestraszona, by zaczynać teraz teologiczną rozmowę,
             uspokaja go więc krótko:



             303   Cukunft – Jungt-Bund Cukunft, czyli Związek Młodych „Przyszłość” – założona w 1913 r. najważ-
                niejsza bundowska organizacja młodzieżowa w międzywojennej Polsce.  423
   420   421   422   423   424   425   426   427   428   429   430