Page 412 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 412
Jankew zamawia perukę. Każdego dnia, kiedy my, dzieci, wrócimy już do domu
ze szkoły, Jankew zaczyna przygotowania do pójścia do swojej nowej, wspaniałej
pracy. Binele obcina i piłuje mu paznokcie, po czym powleka je bezbarwnym
lakierem. Potem stajemy wokół stołu i przyglądamy się, jak Jankew wsmarowuje
specjalny klej w wewnętrzną stronę czarnej peruki, która ma z przodu sztywny
pukiel czarnych włosów. Gdy wciąga ją na głowę, wszystkim nam dreszcz prze-
biega po plecach.
Noniek szepcze mi do ucha:
– Tata wygląda jak Hintler. – A mnie aż przewraca się żołądek.
Jankew zarabia dobrze i rodzina spłaca długi. Każdego dnia o świcie, kiedy
Jankew wraca do domu z pracy, Binele wstaje z łóżka i razem przeliczają napiw-
ki. Nie jest to jednak takie radosne liczenie jak wtedy, kiedy zaczął pracować
w Capri. Jankew rzadko się teraz uśmiecha. Binele nalega, żeby powiedział jej,
co mu dolega.
On śmieje się z niej sztucznym śmiechem i mówi:
– Nic mi nie dolega. – Kiedy Binele krzyczy na niego, żeby nie mydlił jej oczu,
odpowiada: – Ludzie poznają, że noszę sztuczne włosy i śmieją się ze mnie za
moimi plecami.
Binele beszta go, że przejmuje się takim głupstwem.
– Miej ich gdzieś! Czy to takie ważne? Najważniejsze, że w moich oczach
jesteś najpiękniejszym mężczyzną na świecie. – Binele nie znosi jego nowej
posady tak samo jak on, ale oboje wiedzą, że nie ma alternatywy.
Jankew ponownie nie bywa w domu w porze kolacji. Wraca z pracy, kiedy już
świta. Binele znowu stoi co noc przy oknie i wypatruje oczy, czekając na niego.
Pierwszą rzeczą, jaką robią po spłaceniu długów, jest pozbycie się subloka-
torów. Mieszkanie znowu należy tylko do naszej rodziny, równocześnie jednak
zdaje się, że Jankew już się do niej nie zalicza. Za dnia śpi, a później przygotowuje
się do pójścia do pracy, co trwa godzinami, które do tego są gorączkowe i pełne
napięcia. W poniedziałki ma wolne, ale wtedy uczestniczy w posiedzeniach
różnych komitetów, do których należy.
– Dzieci potrzebują ojca – przypomina mu z pewną powściągliwością Binele.
Od jakiegoś czasu czuje, że Jankew i ona trochę się od siebie oddalili, ale udaje,
że to nie ona odczuwa jego brak, tylko dzieci.
My podchwytujemy tę przyganę i wolne poniedziałki, kiedy Jankew zamierza
iść na jakieś posiedzenie, opadamy go i wieszamy się na nim.
– Dzieci potrzebują ojca! – wołamy chórem i próbujemy go powstrzymać od
wyjścia z domu, co się nam jednak nie udaje.
Jednego poniedziałkowego wieczoru Jankew proponuje Binele, żeby poszła
razem z nim. Binele ubiera się odświętnie, po czym przykazuje nam dobrze za-
ryglować drzwi i umyć się, nim pójdziemy spać. Zanudza nas całym szeregiem
wskazówek i zaleceń, zanim zostawia nas samych. Jeszcze więcej instrukcji
410 dostaje jednak ciocia Rachela, która ma mieć nas na oku. Jankew najpierw