Page 404 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 404

jest dla nich anielsko uprzejma, jednak czasami lituje się nade mną i przerywa
           panu Kenigowi w środku mowy.
             – Proszę wybaczyć, panie Kenig, że się wtrącam – mówi do niego – ale myślę,
           że z tego jednego referatu może pan śmiało zrobić dwa.
             Pan Kenig rzuca jej pogardliwe spojrzenie.
             – O co chodzi? Mój referat nie przypada do bundowskiego gustu?
             – Ależ skąd, niech Bóg broni. – Mama uśmiecha się do niego słodko. – Jak
           dla mnie, może pan mówić do sądnego dnia, ale mała… Ona nie ma już siły
           słuchać. Za taką długą mowę należy jej się dwa razy tyle…
             Mama uwalnia mnie z opresji i pan Kenig kontynuuje przemówienie, z braku
           wyboru używając w roli „twarzy” budzika.
             Pan Kenig jest zwolennikiem filozofii, że im gorzej, tym lepiej, to znaczy –
           im trudniejsze jest życie, tym bliżej do światowej rewolucji. Gdy tylko Jankew
           postawi nogę w mieszkaniu, pan Kenig przyskakuje do niego, by przywitać go
           radośnie paroma smutnymi wieściami o hitlerowskich Niemczech i zaraz wciąga
           go w polityczną dyskusję, którą prowadzą obaj podniesionymi głosami. Jankew,
           zaabsorbowany swoimi własnymi problemami, krzyczy:
             – Czy wie pan, co wasz towarzysz Trocki powiedział do żydowskiej delegacji
           w dwudziestym pierwszym roku? Powiedział: idźcie do domu, do swoich Żydów
           i powiedzcie im, że ja nie jestem Żydem i ich los obchodzi mnie tyle co zeszło-
           roczny śnieg!
             – Mnie też! Mnie też! – woła pan Kenig, uderzając się przy tym pięścią w klatkę
           piersiową. – Mnie też żydowski los obchodzi tyle co zeszłoroczny śnieg! Tym, co
           mnie obchodzi, jest międzynarodowy proletariat, są masy pracujące na świecie.
           I chociaż ten socjalista-faszysta Trocki miał w dwudziestym pierwszym roku rację
           co do Żydów, to jego też mam gdzieś! Tylko towarzysz Stalin może przeciwstawić
           się pladze hitleryzmu i przynieść wyzwolenie narodom!
             – Do diabła z waszym Trockim i towarzyszem Stalinem! – gotuje się Jankew.
           – Spójrz, co bolszewicy zrobili z rosyjskiej rewolucji! Wyzwolili klasę robotniczą
           z jarzma czarnego cara, żeby oddać ją w niewolę czerwonemu carowi. Upokorzyli
           człowieka i zrobili z niego małpę. Zbrukali słowo „socjalizm” tak, że jest wątpliwe,
           czy jeszcze kiedyś oczyści się z tego brudu!
             – To wy, socjalni demokraci, wy socjalni zdrajcy i pachołki kapitału zdradza-
           cie klasę robotniczą! Ale czekajcie tylko! Rewolucja zbliża się wielkimi krokami
           i jeszcze zobaczycie, co przyszłość zgotuje dla was i wam podobnym!
             Dyskusje te przekształcają się z czasem w swego rodzaju wyścig, kto z nich
           obu pierwszy zachrypnie, aż Binele wtrąca się, zaklinając Jankewa, by nie od-
           powiadał już ani słowem. Ponieważ sublokatora trzeba szanować, bierze stronę
           pana Keniga. Uspokaja go i pokazuje mu drzwi do kuchni, by tam kontynuował
           swoje wywody przed budzikiem. Samego Jankewa nie można tak łatwo uspoko-
           ić. Długo trwa, zanim dochodzi do siebie, i Binele oraz my, dzieci, mamy okazję
    402    przedyskutować z nim kwestie rodzinnej polityki.
   399   400   401   402   403   404   405   406   407   408   409