Page 392 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 392

po czyjej stronie powinnyśmy się opowiedzieć w tej tragicznej rywalizacji i fatalnym
           antagonizmie między dwiema ciociami. Rozum mówi nam, że musimy stanąć
           po stronie cioci Gitli, ponieważ jest starszą z dwóch sióstr, jednak nasze serca
           skłaniają się ku cioci Szejndli, gdyż bardziej ją lubimy.
             Rywalizacja między obiema ciociami staje się coraz bardziej napięta i drama-
           tyczna, aż w końcu rozpętuje się między nimi istna burza. Babcia Hinda zostawia
           na noc dziadka Josela w izbie na dole, a sama idzie spać na górę do córek,
           żeby, nie daj Boże, nie pozabijały się nawzajem, albo każda siebie. Śpimy więc
           w piątkę w facjatce, budzone często w środku nocy spazmatycznym płaczem.
           W izbie panuje nastrój jak w Tisza be-Aw 286 . Za otwartym oknem rozciąga się
           aksamitna noc i łagodny wietrzyk przywiewa do środka zapachy kwiatów z ogrodu
           zakonnic – co jeszcze bardziej jątrzy rany w zbolałych sercach.
             Po jakimś czasie staje się jasne, że Szejndla wysunęła się na czoło listy poten-
           cjalnych wybranek Amerykanina. Ani Wierka, ani ja, nie jesteśmy tym zdziwione.
           Jeśli ten Amerykanin posiada choć odrobinę rozumu i smaku, to musi dostrzec, że
           Szejndla jest najpiękniejszą, najinteligentniejszą i najbardziej zakochaną w nim
           ze wszystkich młodych kobiet w Bocianach. Nasza ciocia Szejndla to nie byle kto!
           Jednak, jak można było się spodziewać, ten pozytywny rozwój wydarzeń przynosi
           negatywne rezultaty. Staje się bowiem powodem długiej i smutnej kłótni między
           siostrami, które nie mogą dłużej na siebie patrzeć, chociaż bardzo się kochają.
             Obie z Wierką jesteśmy wstrząśnięte tą tragedią. Kiedy leżymy w nocy na
           sienniku pod oknem, Wierka szepcze mi do ucha:
             – Miłość jest silniejsza od wszystkiego na świecie. – Pogrążona w chaosie
           moich własnych uczuć odpowiadam jej, że wcale nie. Wierka wyjaśnia mi: – Mam
           na myśli miłość między mężczyzną a kobietą. – Przychodzi mi do głowy piosenka,
           którą pan Kac i jego rodzina śpiewają w sobotnie poranki.

             Wos szitesti ojfn mejne windn zalc?
             Di libe iz sztarker fun alc. 287

             – Masz też na myśli miłość między tatą a mamą? – pytam i przypominam
           sobie mgliście rozmowę, którą miałyśmy pewnego razu w Stefanowie. Wierka
           spodziewała się wtedy, że zakochanie się towarzysza Antona Cimermana w naszej
           mamie doprowadzi do jakiejś tragedii.
             – Nie – szepcze w odpowiedzi Wierka. – Mam na myśli bycie zakochanym.
           Tata i mama też byli kiedyś zakochani, zanim wzięli ślub.



           286   Zob. przypis s. 167. Tisza be-Aw – dziewiąty dzień miesiąca aw; święto upamiętniające rocznicę
             zburzenia Pierwszej i Drugiej Świątyni Jerozolimskiej, wiąże się z całodobowym postem i częściową
             żałobą. Obchodzone w lipcu lub sierpniu.
    390    287   (jid.) Dlaczego sypiesz sól na moje rany? Miłość jest silniejsza od wszystkiego.
   387   388   389   390   391   392   393   394   395   396   397