Page 389 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 389

– Oni chcą być dumni z Wierki, nie ze mnie! – wołam.
                – To, co mówisz, jest tylko dowodem na to, jak bardzo możesz się mylić,
             Miriamko. – Babcia przyciska mnie do piersi. – Czy nie jesteś ich dzieckiem?
             Dlaczego nie mieliby być z ciebie dumni?
                Nie mogę się powstrzymać i wyznaję babci:
                – Czasami myślę, że rzeczywiście nie jestem ich dzieckiem.
                Babcia splata delikatnie swoje kościste palce z moimi, miękkimi.
                – Widzisz, Miriamko, czasami ludzie czują podobnie jak ty, że nie są dziećmi
             Boga. I podobnie jak ty nie możesz zrozumieć, co myślą twoi rodzice, tak samo
             człowiek nie rozumie, co Rebojne szel Ojlem ma na myśli.
                Teraz ja nie mogę zrozumieć, co babcia ma na myśli i pytam:
                – To dlaczego Bóg stworzył jednego człowieka małym, a drugiego wielkim?
             Dlaczego uczynił Abele głupcem i wszyscy się z niego naśmiewają?
                – Abele nie jest głupcem, bo ma mądre serce. On wyrządza mniej krzywdy
             niż ci, którzy myślą, że są mądrzy. Mądry człowiek, który jest zły, szkodzi nie
             tylko innym, ale również sobie. Nie jest więc mądry, tylko głupi, a Abele okazuje
             się mądrzejszy od mądrego nikczemnika.
                Słowa babci irytują mnie.
                – Ale jeśli nikczemnik zabija innego człowieka, to przecież nie sprawia sobie
             bólu.
                – Tak może się zdawać.
                – Ale babciu – protestuję – zamordowany człowiek jest nieżywy, a morderca
             nadal żyje.
                – To jest twoim zdaniem życie? Kto tak naprawdę wie, czym jest życie i czym
             jest śmierć?
                – Jak to, babciu, kto wie? – denerwuję się. – Każdy jeden wie. Wiedza na-
             ukowa wie.
                –  Nazywaj  ją  lepiej  niewiedzą,  moje  dziecko.  Jaką  prawdziwą  wiedzę
             można posiąść o tym czy o tamtym świecie? Wszystkie światy są prze-
             cież wymieszane ze sobą, tak ukryte i osłonięte tajemnicą, tak głęboką
             tajemnicą…
                Przypominam sobie, co wiem na temat świata roślin oraz świata zwierząt. Te
             światy rozumiem. Jestem jednak pewna, że babcia ma na myśli jakiś całkiem
             inny rodzaj światów i mówię:
                – Nie wierzę w to.
                – Ale wierzysz, że masz duszę, prawda, Miriam?
                – Oczywiście, że mam. Czasami dusza bardzo mnie boli. Ale to tylko się tak
             mówi. Tak naprawdę nie wiem, czym jest dusza.
                – No i sama widzisz, że wiesz i nie wiesz. – Uśmiech babci robi się weselszy.
             – Jedno wiesz jednak na pewno, prawda? A mianowicie, że masz taką niemądrą
             babcię, która zawraca ci głowę takimi mglistymi sprawami. I spójrz tylko, co mam
             tu dla ciebie! – Wyciąga z kieszeni fartucha wspaniałe jabłko.       387
   384   385   386   387   388   389   390   391   392   393   394