Page 384 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 384

migoczących gwiazd. Głos Szejndli płynie w pachnącym powietrzu sztetla, nie-
           siony na skrzydłach tęsknoty, niczym na skrzydłach bociana nie z tego świata.
           Wzbudza w moim sercu taką żałość i nostalgię, budzi we mnie taką nieokreśloną
           tęsknotę – sama nie wiem do czego, być może do morza, którego jeszcze nigdy
           nie widziałam – że chce mi się płakać.
             Wszystko na niebie i na ziemi kołysze się do powolnej, rytmicznej melodii
           słów. Z głębi mego serca jakiś głos wzywa mnie, żebym odpłynęła w dal we
           wspólnym rytmie ze wszystkim, co się porusza. I w głębi siebie tańczę w stronę
           tej dali, wsłuchując się w brzmienie głosów babci i Szejndli. Brzmienie głosu jest
           wciąż dla mnie ważne. Coś w nim mówi mi, czego słowa nie potrafią wyrazić.
           Brzmienie głosu babci czy Szejndli opowiada mi o głębokiej, wspaniałej ciszy,
           unoszącej się gdzieś ponad słowami.

                                           *

             Ja i Wierka jesteśmy wciąż sensacją w Bocianach. Głównie dlatego, że wy-
           glądamy bogato i naszym zachowaniem, które różni się bardzo od zachowania
           dzieci z Bocianów, prezentujemy wytworność wielkomiejskiego życia. Nasza
           niezwykła dla sztetla żydowskość oraz wszystko, co mówimy i robimy, wzbudzają
           ciekawość. Dorośli i dzieci gapią się wciąż na nas, kiedy ciocie paradują z nami
           uliczkami sztetla w soboty i gdy wędrujemy „za dwór”. Kiedy spacerujące tam
           grupki młodych ludzi – nie tylko z organizacji Szomer ha-Cair , do której należy
                                                            277
           Szejndla, lecz również przedstawiciele innych ideologicznych nurtów – gromadzą
           się wokół nas, ciocie zaczynają popisywać się uzdolnieniami swoich bratanic.
           Stawiają nas na kamiennej podstawie płotu okalającego ogród dziedzica i każą
           nam recytować poematy w jidysz, co jest zdecydowanie większym wyczynem
           niż recytowanie poematów po polsku. Tylko ci najbardziej obyci spośród tych
           młodych ludzi słyszeli kiedykolwiek poezję recytowaną w języku sztetla.
             Wierka, ze swoim bogatym repertuarem i recytatorskim talentem, odnosi
           oczywiście większy sukces niż ja. Zna na pamięć takie długie i trudne wiersze,
           jak na przykład Mejn niszt di welt iz a kreczme I.L. Pereca 278 . Gdy i mnie każe
           się coś „powiedzieć”, żebym nie była zazdrosna, ulegam z grzeczności i niczym
           młynek mielę słowa jakiegoś krótkiego wiersza Awroma Rajzena 279 .


           277   Ha-Szomer ha-Cair (hebr.) – Młody Strażnik, syjonistyczna, skautowa organizacja młodzieżowa
             o nachyleniu lewicowym.

           278   (jid.) Nie myśl, że świat jest karczmą – niezwykle sugestywny, niemal rewolucyjny tekst Icchoka
             Lejbusza Pereca (1852-1915), który nazywany był jednym z ojców nowoczesnej literatury jidysz.
             Pisarz, poeta, eseista, dramatopisarz, tworzący w języku jidysz i po hebrajsku, zaliczany do najwy-
             bitniejszych działaczy na rzecz podniesienia statusu kultury jidysz. Silnie związany z kulturą polską.
    382    279   Zob. przypis s. 250.
   379   380   381   382   383   384   385   386   387   388   389