Page 385 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 385
Od dawna już jestem ekspertką, jeśli chodzi o sztuczki dorosłych. Nie urodziłam
się wczoraj. Im bardziej lubię ciocię Szejndlę, tym bardziej boleśnie odczuwam
do niej żal za jej lekceważący stosunek do mnie. Jednak właśnie dlatego, że tak
bardzo ją lubię, gram w jej gierki i robię, o co mnie prosi.
Tym razem jestem naprawdę zmotywowana, by wnieść coś istotnego do
przedstawienia i wystąpić z czymś, co wypełni prawdziwą dumą serce cioci
Szejndli. Wołam więc:
– Za to ja potrafię tańczyć!
– Tańcz! Zatańcz dla nas! – zachęcają mnie wszyscy.
Szejndla przypomina sobie o moich kolosalnych sukcesach podczas Wio-
sennego poranka szkoły im. Medema oraz w dziedzinie tańca w ogóle. Zaczyna
szczegółowo opowiadać o moim wspaniałym talencie do baletu oraz o szkole
baletowej, w której wkrótce zacznę brać lekcje, a także o światowej sławy mistrzyni
baletu – ciocia zapomniała jej nazwiska i muszę wyszeptać je jej do ucha – która
osobiście wprowadzi mnie w tajniki tej wielkiej sztuki.
Tymczasem tłum zaczyna powoli ruszać w kierunku sztetla. Młodzi ludzie,
którzy interesują się bardziej bundyzmem i syjonizmem niż baletem, angażują
Wierkę w swobodną dyskusję o tym, „czego uczy nas żydowska historia” i wszyscy
zapominają, że zaoferowałam się dla nich zatańczyć.
W drodze powrotnej cały ten młody, świątecznie wystrojony tłum ze mną
i Wierką włącznie zatrzymuje się na bocianieckim skwerze, który znajduje
się na prawo od kościoła i jest czymś w rodzaju ogrodu. Siedzi tam na ław-
kach cała elita sztetla, otoczona grupkami chasydów. Tłum młodych ludzi
zgromadzony wokół dwójki cudownych dzieci robi się tu jeszcze więk-
szy. Ktoś woła znowu do Wierki, żeby coś zadeklamowała. Stawia się ją na
ławce i wszyscy nadstawiają uszu, by chłonąć każde słowo wychodzące
z jej recytujących ust.
Z wysokości ławki, na której stoi, Wierka prezentuje słuchaczom poemat Cwej
brider 280 I.L. Pereca. Wiem, że jej zamiłowanie do twórczości Pereca bierze się
stąd, iż chce się przypodobać tacie, który jest jego wielkim wielbicielem. Przy
każdej okazji oświadcza podobnie jak tata, że jest „zakochana w Perecu”. Nosi
nawet w swojej szkolnej teczce fotografię Pereca uśmiechającego się mądrze
pod bujnymi wąsami.
Ja sama znam poemat Cwej brider prawie na pamięć, ponieważ tak często
słyszałam, jak Wierka go recytuje. Wiem doskonale, w jaki sposób modeluje swój
głos i które wersy zawsze akcentuje. Ale z tego właśnie powodu deklamowanie
przez nią tego poematu tutaj, w bocianieckim ogrodzie, zdaje mi się jeszcze
dłuższe i nudniejsze niż najdłuższa i najnudniejsza lekcja w szkole. Od samego
słuchania jej po raz tysięczny można umrzeć z nudów.
280 (jid.) Dwaj bracia. 383