Page 36 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 36

oczyma ważnego listu od Abraszy, napisanego na prawdziwym papierze pakowym.
           Przyglądała się kupce listów, ważyła ją na dłoni i nie mogła pojąć, czy pomiędzy
           nimi, tak cienkimi, jakby były samym powietrzem, znajduje się list Abraszy. Musi
           je natychmiast przeczytać, zanim się rozpłyną.
             Przez szklane drzwi wszedł niezwykle wysoki mężczyzna. Miał na sobie czarny
           mundur i czarną furażerkę na głowie.
             „Należysz do armii tamtego świata?” – zażartowała bez strachu, bo z listami
           w ręku nie miała się czego obawiać.
             Wyjął listy z jej rąk. Dotyk jego palców był dziwnie delikatny, niczym dotyk
           dziecka. Podniósł ją i wsadził do nieruchomego hamaka. Przypomniała sobie,
           że znajduje się po drugiej stronie życia, zdziwiło ją, że wciąż tak bardzo chce się
           jej pić i że jest jej tak zimno, choć jest jej tak gorąco. Skądś dobiegał głuchy,
           przeciągły lament zdychającej, zagubionej wilczycy, samotnej na lodowej krze
           u podnóża zamarzniętego księżyca.
             Miriam usłyszała swój własny ryk: „Chcę moje listy! Oddaj mi listy!”. Ujrzała,
           jak on zgniata w dłoni całą ich paczkę – i jak palące łzy oraz skraplający się pot
           kapią z jego palców. Więc jeszcze rozpaczliwiej zawyła, aż z jej krtani zaczęło się
           dobywać charczenie, które jakimś cudem uformowało się pomiędzy językiem
           a wargami w jedno słowo, a potem w drugie: „Wody… pić…”. Wysoki jegomość
           gdzieś zniknął. Zapewne schował się za zagłówkiem jej posłania, aby przeczytać
           jej wciąż jeszcze kapiące listy. Wolno mu to zrobić, bo dogorywające staruszki
           nie mają prawa do prywatności. Muszą chodzić nagie, wciąż gotowe na selekcję.
           Ale i tak ten wysoki, rzucający cień człowiek to idiota. Bo czyż zdoła przeczytać
           odręczne pismo na pajęczynie? I nawet z listu Abraszy niczego się nie dowie,
           skoro ona sama niczego nie wie?
             – Jesteś przeciwieństwem Doktora Bum-Buma? – zapytała go. – Nazywają
           cię doktor Mengele , Anioł Śmierci.
                           33
             Dopiero po chwili stanął przed nią i przedstawił się:
              – Jestem Simon Vanderhaeghe, Belg, zatrudniony przez oddział Czerwonego
           Krzyża wojsk alianckich. Czy wyglądam jak doktor Mengele?
             – Tak, on jest bardzo przystojny. – Dostrzegła szklankę wody w jego ręku.
             Wsunął wolną dłoń pod jej kark.
             – Otwórz usta i weź niewielki łyk, nie więcej. Tylko zwilż wargi. Więcej nie wolno.
             Chciała wyrwać tę szklankę z jego ręki, ale jej palce trafiły w pustkę.
             – Spłonę – wycharczała.
             Jeszcze przez chwilę trzymał ją w ramionach i podpierał. Potem położył ją
           z powrotem na poduszkę.



           33   Josef Mengele (1911-1979) – niemiecki lekarz, doktor medycyny i antropologii, zbrodniarz wojenny
             zwany Aniołem Śmierci, od 1943 roku w Auschwitz dokonywał selekcji, przeprowadzał też pseu-
     34      domedyczne eksperymenty.
   31   32   33   34   35   36   37   38   39   40   41