Page 34 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 34

dzieciaki ze szkoły i z organizacji oraz tłum z Bałut, Łodzi, miasteczka Bociany
                                                                           31
           i innych miast i miasteczek Polski.
             Teraz ciocia Rachela mówiła do Miriam już kiedyś wypowiedziane słowa
           i pokazywała jej, jak pięknie dała ufryzować swoją perukę z okazji jej ocalenia.
           Jednocześnie wylewała obfite łzy oczami dziewczyny. Czy to coś dziwnego? Przecież
           ciocia Rachela zawsze płakała, nawet gdy się uśmiechała. Bo była bezpłodna.

             Miriam przysunęła się plecami do ściany, aby zrobić miejsce na pryczy dla
           nich wszystkich. „Przede wszystkim muszę zrobić miejsce dla mamy, taty, Wierki,
           Nońka – i dla Marka!” – krzyczała do tłumu, który otaczał pryczę ze wszystkich
           stron. „Najpierw pozwólcie mi ich tutaj pomieścić!” – błagała, jakby znajdowała
           się na peronie dworcowym, z którego lada chwila miał odjechać pociąg – do
           Paryża. Tam jej oczekiwano… w akademii tańca. Ale tłum, który napływał z dłu-
           giego, ciemnego korytarza, z nieskończonego tunelu, rzucił się na nią z wielkimi
           pretensjami i nie pozwalał odjechać, dusząc ją setkami tysięcy rąk.
             Kilka razy spadła z pryczy.
             Zorientowała się, że leży na podłodze. Pod jej ciałem zaczął się formować
           ruchomy sarkofag, unosząc ją przy tym do góry. Znalazła się w absolutnej
           ciemności, ciemności bezgranicznej, nieskończonej, tak gęstej i namacalnej, że
           dostrzegła ją siedzącą na swoim łonie. W tej oto czarnej gęstwinie jeden jedyny
           czarny punkt pękł i uwolnił odrobinę światła – jedną kroplę krwi w kształcie
           serca. Niczym odlegle echo dobiegł do jej uszu głos łódzkiego kataryniarza,
           kaleki o jednej nodze, ślepego na jedno oko. Wołał: „Cała przeszłość, przyszłość
           i teraźniejszość – za jedną kroplę krwi!”.
             Miriam wyrecytowała zaimprowizowany rymowany wierszyk:

             Dos cimer iż fincter,
             Dos cimer iz szwarc.
             In mitn fun cimer
             Caplt majn harc.
             Dos harc wos es caplen
             In chojszech iz rojt.
             Ch’kuk arajn in szwarcapl
             Fun tog wos iż tojt .
                             32




           31   Bociany to nazwa, której autorka użyła na określenie Końskich – miasteczka, z którego pocho-
             dzili jej rodzice. Zostało one opisane w powieści pt. Bociany (w języku jidysz), po polsku wydanej
             w dwóch tomach. Zob. Źródła przypisów.
           32   (jid.) Pokój jest ciemny, / czarny jak noc. / Pośrodku tego pokoju / bije moje serce. / To serce
     32      bijące w ciemności, / jest czerwone. / Spoglądam w oczy / martwego dnia.
   29   30   31   32   33   34   35   36   37   38   39