Page 337 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 337

w moim lokalu, rozumiesz? Baruch Wajskop jest moim bliskim przyjacielem
             i jestem dumny, że przychodzi do mojej restauracji. Lubię cię, Polin, wiesz o tym.
             Ale Wajskop jest dla mnie wart więcej niż tysiąc takich żebraków jak ty. Dlatego
             ostrzegam cię, bracie kochany, przed konsekwencjami.
                Jankew nie broni się. Nie może się zmusić, by próbować wyjaśnić panu Ter-
             keltojbowi swoje relacje z Polą.
                Czasami Jankew czuje się tak przybity, że nie jest w stanie pójść do domu
             zaraz po pracy i wędruje bez celu ciemnymi ulicami śpiącego miasta. Biegną za
             nim bezdomne psy, zaczepiają go prostytutki. Gdy pijacy proszą go o papierosy,
             siada obok nich na trotuarze pod murem i pali razem z nimi. Jednocześnie walczy
             ze strachem, żeby gdzieś z bocznej uliczki nie wyszli nagle chuligani.

                                              *

                Jankew nie opowiada Binele o swoich problemach w pracy. Czasy są coraz
             cięższe. Kryzys osiąga punkt kulminacyjny i w mieście roi się od bezrobotnych
             wszelkich zawodów. Fach tkacki nie jest wyjątkiem i Jankew wątpi, czy Binele
             znalazłaby pracę dla siebie, gdyby on stracił posadę. Tymczasem w Capri interes
             kręci się jeszcze, jak za najlepszych czasów. Póki co, Jankew zarabia dobrze
             i Binele nie musi harować w fabryce, czego tak nienawidzi, lecz może zajmować
             się domem i dziećmi.
                Jednak głęboko w sercu Binele zagnieżdża się pewne podejrzenie. Wyczu-
             wa w Jankewie jakąś dziwną zmianę. Nie musi jej sam mówić, że coś go gnębi.
             Wprawdzie wciąż jeszcze nie rozumie go dość dobrze, ale zwieść jej nie może,
             podobnie jak i ona nie może zamydlić mu oczu. Każde z nich jest mocno wyczu-
             lone na niuanse w nastrojach drugiego. Binele wie też, że Jankew w nocy źle
             sypia. Zauważyła, jaki jest blady i wyczytuje trwogę z jego spojrzenia. Nie ma
             w nim iskry życia, kiedy wraca z pracy do domu. Zamiast przypaść do niej i wziąć
             ją w ramiona, jak zwykł robić to dawniej, składa na jej ustach suchy pocałunek
             i mówi, że jest bardzo śpiący. Binele nie potrzebuje bardziej oczywistych dowodów
             na to, że coś jest z nim nie tak.
                To podejrzenie roznieca iskry zazdrości w jej sercu. Zastanawia się, czy może
             Jankew spotkał w Capri jedną z eleganckich, bogatych, beztroskich piękności
             o wypielęgnowanych, porcelanowych twarzach i z pomalowanymi paznokcia-
             mi – jedną z kobiet, które nie brudzą sobie rąk pracą i bez mrugnięcia okiem
             potrafią z nudów zawrócić w głowie mężowi innej kobiety. Fach kelnera wiąże
             się z pewnym ryzykiem dla jego żony, zwłaszcza w przypadku mężczyzny z taką
             piękną twarzą, zgrabną sylwetką i falami brązowych włosów – mimo że ostatnio
             zaczęły się przerzedzać i przyprószyła je siwizna – nie wspominając o inteligencji
             i aksamitnym głosie Jankewa.
                Potem zaczyna dręczyć ją strach, że zagraża mu jakieś niebezpieczeństwo.
             Może grożą mu czymś jego przeciwnicy w związku zawodowym? Czy może coś   335
   332   333   334   335   336   337   338   339   340   341   342