Page 315 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 315

końca, zanim nauczycielka Boleściwa zdołała to zauważyć. A może jednak to
             zauważyła, tylko udaje ignorancję. W każdym razie ani razu nie skarży się już
             na mnie przed mamą.
                Za to na koniec roku szkolnego zostaję nagrodzona pocałunkiem – nie
             od kogo innego, jak od samego kierownika szkoły, nauczyciela Wilnera, który
             nie ma w zwyczaju szafować pocałunkami. Wydarzyło się to zaraz po dziecię-
             cym przedstawieniu Friling-morgn 232  w sali filharmonicznej. Na ten pocałunek
             zasłużyłam sobie moją taneczną interpretacją pieśni Tojbn sztejen baj majn
             fencter 233 . Z jakiegoś powodu mam szczęście do „latających” ról. W momencie
             kiedy schodzę ze sceny – która w mojej fantazji była niewidoczną sceną z obrazu
             Degasa – nauczyciel Wilner podchodzi do mnie z otwartymi ramionami, chwyta
             moją głowę między swoje duże, chude dłonie, zakrywając przy tym moje uszy,
             po czym podnosi mnie w powietrze i odciska pocałunek na moim czole.
                – Brawo, Miriam! – woła.
                Jednak znowu wydarza się coś, co psuje mi dobre samopoczucie. W dzień
             po przedstawieniu cała szkoła huczy od zachwyconych komentarzy na temat
             Wiosennego poranka i mnóstwo dzieci chwali mnie szczodrze za mój taniec. Jed-
             nak akurat wtedy, gdy dziewczynki z siódmej klasy zaszczycają mnie, otaczając
             i zasypując komplementami, dopada mnie Mendel Sznajder – i wylewa pełny
             kałamarz atramentu na moją głowę, na dodatek o mało co mi jej przy tym nie
             rozbijając. Trzeba mnie zaprowadzić do szkolnej kuchni, gdzie nauczycielka, pani
             Rebeka, partnerka nauczyciela Wilnera w tym sezonie, zmywa ze mnie plamy
             atramentu najlepiej jak potrafi i przykłada kompres do guza na mojej głowie.
                Nauczyciel Wilner wchodzi do szkolnej kuchni, prowadząc za rękę Mendla
             Sznajdera, żeby pokazać mu konsekwencje jego czynu, i by zawstydził się jak
             należy za to, co zrobił. Mendel wybucha płaczem.
                – Chciałem ją tylko zafarbować na czarno – tłumaczy, jąkając się.
                – Ale dlaczego? – nie może zrozumieć nauczyciel Wilner. – Ona ma przecież
             takie piękne, jasne włosy.
                – Tak – zgadza się z nim zapłakany Mendel. – Dobrze tańczyła Tojbn sztejen
             baj majn fencter, ale wszyscy wołają na nią „rudy kanarek”, a ja nie chcę, żeby
             ją tak nazywano.
                Takim oto sposobem ciepłe uczucia Mendla Sznajdera do mnie manifestują
             się w postaci guza na mojej głowie.





             232   (jid.) Wiosenny poranek.
             233   (jid.) Gołębie siedzą na moim oknie – autorem utworu był Zise Weinper, pseudonim literacki Zise
                Weinperlech (1893-1957), pisarz, poeta i eseista , a także redaktor tworzący w języku jidysz.
                Wyemigrował do USA w 1913 r. i tam kontynuował literacką karierę, publikując w jidyszowych
                pismach, był też aktywistą w żydowskich organizacjach lewicowych.  313
   310   311   312   313   314   315   316   317   318   319   320