Page 219 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 219

– Dobrze, bardzo dobrze – odpowiada Jankew.
                – Wiesz, mam siedmioletnią córkę.
                – Ja mam dwie – odwzajemnia mu się Jankew, nie bez dumy.
                – Córki?
                – Tak, starsza też ma siedem lat, a młodsza pięć.
                Przez moment wydaje się, że te ich stłamszone skomplikowane uczucia, ja-
             kie żywią do siebie, powracają do dawnej prostoty. Czują wyraźnie, że wciąż się
             lubią. Mówią to sobie spojrzeniem, każdy dając temu drugiemu do zrozumienia,
             jak bardzo żałuje rozluźnienia związku ich serc, ich dusz i powstania tej bariery
             między nimi – muru, który ta czarnowłosa kobieta wzniosła, definitywnie ich
             rozdzielając. Różnice klasy i pozycji społecznej, środowiska i stylu życia nic
             nie znaczą w porównaniu z tym rozdarciem, jakie Pola uczyniła w ich przyjaźni.
             I w tej oto chwili czują jej obecność bardzo wyraźnie – jakby ciałem i duchem
             była razem z nimi.
                – Zdarza ci się czasem jeszcze zajmować trochę zagadnieniami kabalistycz-
             nymi? – pyta Baruch niespodziewanie. – Wracam właśnie z lekcji Zoharu 178 ,
             których udziela mi znany kabalista.
                Łatwe wydaje się w tym momencie przełamanie tego muru, który ich dzieli,
             ot, przez udzielenie Baruchowi bezpośredniej i szczerej odpowiedzi na to pytanie.
             Obaj mają nadal tę możliwość w swoich rękach. A jednak jest to niemożliwe. Ta
             kobieca postać nie daje się odsunąć na bok i nigdy się nie da.
                – Mam ważniejsze rzeczy, żeby się nimi obecnie zajmować – odpowiada
             Jankew ze wcześniejszym spokojem w głosie. Puszcza rękę Barucha i wstaje. –
             Mam nadzieję, że odezwiesz się na naszą prośbę możliwie szybko. Dziękuję za
             obietnicę. Przekażę ją towarzyszom. – Skinąwszy głową do Barucha i bąkając:
             „Bądź zdrów”, macha ręką.
                Kiedy odwraca się od Barucha, Jankew natyka się na sterczący brzuch pana
             Terkeltojba. Ten bierze go pod ramię.
                – Ty… ty jesteś tym młodym człowiekiem, który przychodził w sprawie po-
             sady, ha? – Zwraca się do Barucha: – Co pan powiesz, panie Baruchu, czy ten
             delikwent wart jest trudu, żeby uczyć go kelnerskiego fachu?
                Krew uderza Jankewowi do twarzy. W ogarniającej go zapalczywości chce
             wyrwać swoje ramię z ręki pana Terkeltojba i uciec. Jakby z bardzo daleka słyszy,
             jak Baruch mówi:
                – On jest wart więcej niż to.
                Pan Terkeltojb obraca się do Jankewa.
                – Dlaczego nigdy mi nie mówiłeś, że znasz się z panem Wajskopem? Dalej
             chcesz zostać kelnerem… hm… jak się nazywasz?



             178   Zohar (hebr.) – Księga blasku; dzieło kabalistyczne, którego autorstwo przypisuje się Szymonowi
                bar Jochajowi, talmudyście żyjącemu w II w. n. e.                  217
   214   215   216   217   218   219   220   221   222   223   224