Page 214 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 214
Lecz Wierka jest już w drugiej klasie i Malka jej nie interesuje. Obecnie, w Par-
ku Kolejowym, kiedy ojcowie przestają mówić ze spokojną głową i zaczynają
złościć się jeden na drugiego, my, córki, chwytamy każda swojego tatę i też
zaczynamy słowną przepychankę. Malka, zaatakowana z dwóch frontów, przez
Wierkę i przeze mnie, trzyma się dzielnie, może dlatego, że jej tata ma moralną
przewagę w tej sprzeczce. Wierka i ja życzymy sobie, żeby nasz własny tata zajął
stanowisko Wowy.
Park Kolejowy wygląda odświętnie. Jest początek lata. Drzewa stoją ustrojone
w seledynowe listowie. Spacer z tatą jest niebywale wspaniałym wydarzeniem.
A tu nikt nie ma odrobiny przyjemności. Bezcenne minuty idą na zmarnowanie!
Podczas tej kłótni Wowa i Jankew powtarzają wciąż nazwisko kogoś, kto
nazywa się Baruch Wajskop. Nastaję na Wierkę, żeby mi powiedziała, kim jest
ten człowiek, żebym była bardziej skuteczna w obronie taty przed Malką. Wierka
przerywa więc swoją kłótnię z Malką i wyjaśnia mi:
– Baruch Wajskop to wielki bogacz, który kiedyś był najlepszym przyjacielem
taty, ale teraz jest jego najgorszym wrogiem klasowym .
176
– Tata i ten człowiek chodzili do jednej klasy w szkole? – pytam.
Malka wybucha szyderczym śmiechem.
– Nie, głuptasku. To są klasy dorosłe.
– Klasy, gdzie mama chodzi się uczyć?
– Nie! To są klasy, gdzie niczego się nie uczy. To są klasy, które tylko walczą.
Wierka robi gwałtowny zwrot w stronę Malki i krzyczy na nią:
– Powinnaś się wstydzić za swojego tatę! On należy do tej samej klasy, co nasz
tata, a chce, żeby nasz tata poszedł do swojego wroga klasowego po pieniądze
dla biednych szkół żydowskich, które nie mają pieniędzy!
W tej oto chwili Wowa krzyczy rozjuszony i macha długim palcem Jankewowi
przed nosem:
– Weź to sobie pod rozwagę, Jankewie! Szkoły upadną! A ty będziesz za to
odpowiedzialny! To, co możemy uzbierać od tysiąca naszych ludzi, Wajskop
zbierze w czasie jednego swojego bankietu! Wy, pięknoduchy, wyprowadzacie
mnie z równowagi, żebym tak był zdrów! Na księżycu żyjesz czy co?!
Jankew kręci uparcie głową.
– Nie zawracaj gitary, Wowa, proszę cię. Co to ma wspólnego z pięknodu-
chostwem? Ja… ja, jako osoba prywatna, do Wajskopa nie pójdę. Nigdy w życiu!
Poślij kogoś innego!
Jankew wzdryga się na samą myśl o spotkaniu z Baruchem, nawet bardziej
jeszcze niż na myśl o spotkaniu z jego żoną, Polą, Czarną Damą.
– Ale dlaczego, na miłość boską! – pomstuje Wowa. – Nikt z nas nie uzyska
od niego tego, co ty możesz uzyskać. Musisz go przekonać, żeby zorganizował dla
212 176 Historię znajomości Jankewa z Baruchem Wajskopem opisała Rosenfarb w drugiej części Bocianów.