Page 216 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 216

lecz wokół tematów bliższych jej własnemu sercu, jak muzyka, malarstwo
           i nowe prądy w literaturze.
             Pola Wajskop cieszy się sławą kobiety o żelaznej woli, fanatycznie wierzącej
           w słuszność swoich przekonań. Czegokolwiek by się nie podjęła, wykonuje to
           gruntownie, bez ociągania. Była uczennica Baruchowego gimnazjum, ma znacznie
           mniej lat niż mąż i jest matką małej dziewczynki. W mieście mówi się, że Baruch
           ubóstwia swoją czarnowłosą żonę i wprost nosi ją na rękach; że miłość taka jak
           ich zdarza się tylko raz w życiu, a on ulega każdemu jej kaprysowi i rozpieszcza
           ją ponad wszelką miarę.
             Żeby podtrzymać swój sentyment do kultury żydowskiej, niemal każdy wtorko-
           wy wieczór spędza Baruch w restauracji Capri. Sam będąc człowiekiem o duszy
           artysty, spotyka się tam z prominentnymi członkami żydowskiej bohemy: pisa-
           rzami żydowskimi i hebrajskimi, żydowskimi malarzami i gwiazdami teatralnymi
           – z tymi wszystkimi, którzy nie są w smak jego żonie, lecz z którymi on sam
           czuje się najlepiej. W Capri spotyka się także z przywódcami żydowskich partii
           politycznych. On, polityczny cynik, ma przyjemność z napuszczania jednego na
           drugiego i zabawiania się dyskusjami, które sam prowokuje. Tymczasem jednak
           dzieje się tak, że te dyskusje pobudzają go i wywołują u niego szacunek dla tych
           ludzi, którzy mają odwagę działać i wystawiać się na wszelkiego rodzaju niebez-
           pieczeństwa. Nie tylko wspiera finansowo ich działalność kulturalną, lecz także
           przychodzi na ich otwarte zebrania i różnego rodzaju mityngi.
             Baruch pozostaje także w przyjacielskich stosunkach z Isroelem Lichtensz-
           tajnem, który od czasu do czasu zagląda do Capri. Lichtensztajn nie pochodzi
           z zamożnego domu. Prosty czeladnik piekarski, miał wolę i dyscyplinę wewnętrzną,
           żeby wykreować dla siebie nowe życie. Stał się znawcą nauk świeckich dzięki
           swoim pełnym wyrzeczeń latom zawziętych, systematycznych studiów; podczas
           gdy Baruch swoją wiedzę gromadził przez chaotyczną lekturę książek, które
           w danej chwili go interesowały. Baruch, niezależnie od swojego bogactwa i po-
           zycji w mieście, uważa się za człowieka, który nic w swoim życiu nie osiągnął.
           Osiągnięcia należą do Lichtensztajna.
             Lichtensztajn wie, czego chce. Nie ma tej Baruchowej słabości, mającej związek
           z głęboko zakorzenioną rozpaczą, nihilizmem, które pojawiły u niego w reakcji na
           odwrócenie się plecami do Boga. Lichtensztajn Bogiem niewiele się przejmuje.
           Ma nową wiarę: wiarę w człowieka. Baruch nie ma wiary w człowieka, a straciwszy
           wiarę w Boga, wybrał mamonę jako podpórkę, która ma mu zastąpić religię. Lich-
           tensztajn jest idealistą, podczas gdy on, Baruch, jest dokładnym przeciwieństwem
           idealisty. Nie ma żadnej wiary – w nic. Wie, że w bundyzmie Lichtensztajna jest
           więcej afirmacji życia – niż w jego, Barucha, duchowym chaosie. Lichtensztajn ma
           wsparcie w filozofii moralnej, która jest o wiele głębiej ugruntowana w żydowskości
           niż jego dekadencko-nowoczesna filozofia. Może dlatego wywołuje on u Barucha
           respekt, zmieszany z pewną dozą zazdrości. I Lichtensztajn przypomina Baruchowi
    214    bardzo mocno jego przyjaciela z młodości, Jankewa.
   211   212   213   214   215   216   217   218   219   220   221