Page 215 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 215
nas gotówkę na pokrycie zaległego komornego, żeby można było rozpocząć rok
szkolny. Lichtensztajn zrobi to samo, kiedy wróci z robienia kampanii. – Fakt, że
Wowa nie może dojść przyczyny tej zawziętości, doprowadza go do pasji. – Co ci
nagle przyszło do głowy? – Wowa bije się w czoło. – Powinieneś być szczęśliwy,
że możemy wykorzystać twój osobisty kontakt z nim. To przecież jest szkoła
twoich dzieci, do licha!
– Czego ty ode mnie chcesz? – broni się Jankew. – Przez dziesięć ostatnich
lat nie widziałem tego człowieka na oczy!
– No to co? Wiem, że łączy was wspólna przeszłość.
– To ty żyjesz na księżycu, nie ja! – traci cierpliwość Jankew. Mimo że wie, iż
to, co mówi Wowa, jest sensowne, łapie Wierkę i mnie za rękę i wybiega z nami
z Parku Kolejowego.
Baruch Wajskop nie jest człowiekiem politycznym w dosłownym tego słowa
znaczeniu, lecz nie jest też człowiekiem społecznie obojętnym. Dzięki swojemu
bogactwu i pozycji w mieście ma coś do powiedzenia w sprawach kahalnych .
177
Na obecnym etapie życia bardzo go obchodzi narastający antysemityzm w nie-
podległej Polsce i, mimo cynicznego podejścia do życia, ogarniają go uczucia
przekornego żydowskiego oporu oraz optymizmu.
Jego własne gimnazjum dla dziewcząt żydowskich nadal utrzymuje ten sam
asymilatorski charakter, jak wtedy, gdy je założył przed wojną polsko-bolsze-
wicką. Lecz wprowadza tam w końcu jedną lekcję hebrajskiego. Zasila hojną
ręką wszelkiego rodzaju świeckie instytucje żydowskie, nieważne do jakiego
ruchu politycznego należą. Jest faktycznym ojcem założycielem pierwszego
poważnego teatru żydowskiego w Łodzi i współzałożycielem żydowskiego teatru
rewiowego. Uważa hebrajski za język narodowy Żydów, a jidysz zasadniczo za
język ludu, do którego ma osobisty sentyment.
Baruch Wajskop posiada bardzo wpływowych przyjaciół. Jego dom jest
dobrze znany w mieście jako „salon”, gdzie najbogatsi i najbardziej wy-
kształceni żydowscy obywatele Łodzi spotykają się, prowadzą krotochwilne
rozmowy i oddają się ekstrawaganckim swawolom; „salon”, którym madame
Pola, żona Barucha, włada z królewskim autorytetem. W przeciwieństwie
do swojego męża, jest ona całkowicie zasymilowana i lekceważąco nie-
przychylna żydowskiemu życiu kulturalnemu, politycznemu i społecznemu.
Nienawidzi języka żydowskiego, jakby ten język był jej osobistym wrogiem
– wstrętnym żargonem i utrapieniem. Zagorzała polska patriotka, uważa
się za Polkę, lecz – niestety – żydowskiego pochodzenia. Już ona dba o to,
żeby rozmowy w jej „salonie” nie obracały się wokół tematów, które mają
związek z narodowo-żydowskimi i filozoficznymi zainteresowaniami Barucha,
177 Kahał (jid.) ‒ zgromadzenie, gmina żydowska, także zarząd gminy żydowskiej. 213