Page 199 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 199
żydowskiej kobiety pracującej? A komu oddałem moje młode lata i moje młode
życie, jeśli nie im? A co się tyczy Cypory…
– Tak, co się tyczy Cypory? – ciągnie go za język Binele. – Mówię ci przecież,
że ona nie przestaje rozprawiać o tobie co najmniej od dziesięciu lat.
– Chcesz przez to powiedzieć, że ona nie skarży się na mnie?
– W ogóle nie! Choć mówi z bólem serca, bo straciłeś słabość do niej.
Bo nie masz zrozumienia dla jej uczuć i odnosisz się do niej jak do taniej
ulicznicy.
– Ale tym ona przecież jest! Sama przecież powiedziałaś, że powinniśmy
nazywać rzeczy po imieniu, Binele. – Świdruje ją po pijacku wzrokiem. – Tak
– przyznaje w końcu – kiedyś miałem do niej słabość. Całkiem niezłą słabość
nawet. – Zaciska pięść i bije się w pierś. – Ale kiedy czytałem jej na głos moje
wiersze o jej czarnych falujących włosach i czarnych jak węgiel oczach z wywi-
niętymi rzęsami i policzkach z dołeczkami, kazała sobie za to płacić, suka. Płacić
za pieśń mojej duszy, za moją tęsknotę do niej, Binele! Weź to sobie dobrze pod
rozwagę – za moją miłość!
Binele bierze się za drugi kufel piwa, który Mojsze jej zamówił, i kuje żelazo
póki gorące.
– Przepraszam cię, Mojsze – lekko wstawiona kręci głową – ale nie zgadzam
się z tobą. Dochodzę do przekonania, że mam rację, gdy mówię, że ty nie masz
pojęcia, co dzieje się w głowie i w sercu żydowskiej kobiety pracującej.
– Ty sama obrażasz żydowską kobietę pracującą, Binele. Cypora nie jest
kobietą pracującą.
– Ależ tak! – Binele uderza pięścią w stół w stylu Mojszego. – I żebyś nie śmiał
więcej powiedzieć złego słowa o Cyporze, bo pozwę cię przed sąd koleżeński!
Cypora jest dobrodusznym człowiekiem o złotym sercu, a kłopot jest taki z wami,
mężczyznami, że wy nie posiadacie cienia dobroduszności w waszych sercach.
Dlaczego nie rozumiesz, Mojsze, że Cypora bała się jeszcze raz dać wciągnąć
w bagno? Mało to razy doszła do ściany przy tym jej facecie? Dlatego… dlatego
chciała cię wypróbować, jedynie wypróbować, czy ty tak na poważnie z tą… z tą
miłością. Tak, zaledwie kilka dni temu, kiedy byłam u niej na widzeniu, ze łzami
w oczach wypytywała o ciebie.
– O mnie?
– Tylko o ciebie.
– Ze łzami w oczach?
– Z oczami pełnymi łez. Całe morze łez! Tak to jest, mój drogi. Ona wciąż ma
dużą słabość do ciebie. Żeby mi tak zdrowa była! I żebyśmy tak wszyscy dożyli
dnia, kiedy Mussolini, faszyści i zdrajcy Piłsudskiego razem z endekami źle
skończą, i żebyśmy doczekali zwycięstwa socjalizmu na świecie.
Mojsze szczypie bródkę à la Trocki i patrzy na Binele z żałością udręczonego
kochanka. Po chwili opróżnia kufel piwa jednym haustem, odstawia go z hukiem
na stół i zadaje pytanie ze zdecydowaniem samobójcy: 197