Page 187 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 187
Rozdział jedenasty
Przyjaciółka Binele, Cypora, ciągle trafia do więzienia albo z niego wychodzi
za małe kradzieże, a Binele nie może w żaden sposób dojść z nią do ładu. Jak
tylko się spotkają, handryczą się i następnie musi upłynąć dużo czasu, żeby
znów się zobaczyły. Teraz odsiaduje Cypora, tak samo jak jej kawaler, długi
wyrok w więzieniu. A ponieważ Binele miała kilka spokojnych tygodni i trochę
nacieszyła się dziećmi, znów poczuła się winna względem przyjaciółki. Tak więc
pewnego strasznie zimnego wieczoru przy szalejącej śnieżycy wsiada po pracy
do tramwaju i jedzie do więzienia na widzenie z nią.
Przez szerokie kraty, gdzie Binele siedzi z jednej strony stołu, a Cypora z dru-
giej, kłócą się zajadle i gorzko lamentują.
– Jak ci nie wstyd! – wyrzuca z siebie, chlipiąc, Binele. – Powinnaś się spalić
ze wstydu.
– Moi wrogowie niech palą się ze wstydu! – odpiera atak Cypora, głęboko
urażona na honorze. – Ty przecież jesteś przeciwko bogaczom, socjalistko moja!
A kogo to ja okradam, jak nie ich? – Sarkastycznie uśmiecha się przez łzy. – Ja
chociaż coś robię, żeby zmniejszyć przepaść między biednymi i bogatymi. Te
wyfiokowane typki, których obrabiam, nie są warci, żeby ich nazywać ludźmi,
wierz mi. A czy sama mi nie mówiłaś, że jesteś za lepszym życiem dla kobiet?
Ale ty tylko gadasz. – Ociera wilgotne usta dłonią. – Zrób mi tę łaskę i nie praw
więcej kazań o wstydzie. Ani słowa nie chcę słyszeć! Bo co ja mam? Dzieci na
wychowaniu? Mam kogoś, przed kim miałabym się wstydzić?
– Tak! Masz mnie. Przede mną powinnaś się wstydzić!
– Ostrzegam się, Binele, jeszcze raz to powiesz, a zostawię cię i będziesz tu
siedzieć jak kura na jajach. Kto cię prosi, żebyś przypominała sobie o mnie raz
na ruski rok i przychodziła mnie zobaczyć? Czego się spodziewałaś? Że będę 185