Page 179 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 179
można pęknąć. Mówienie czyni nieco znośniejszym to, co jest nie do zniesie-
nia. – Zwróciła się do Miriam: – Nie wolno nam tak myśleć, Miriam. Co i kogo
znieważamy w ten sposób? My?
Genia zauważyła:
– A więc gadanie pomaga? Wcale nie pomaga. Chociaż odczuwam dreszcz
zadowolenia, że mogę o tym mówić teraz, kiedy już po wszystkim, mówić rzekomo
z radością. Ale my tylko gadamy. Bo czy przychodzi nam do głowy, aby po
opuszczeniu tego miejsca przejechać po tym przeklętym kraju, złapać parę
bękartów i zrobić im to, co ich ojcowie zrobili naszym dzieciom?
Kiedy kobiety opuściły pokój, Miriam została z pustką w sercu. Zmęczona
wizytą leżała na pryczy i myślała, jak następnym razem uniknąć takich rozmów.
Odmówi rozmawiania na temat obozu koncentracyjnego. Nigdy nie będzie o tym
mówić. Było jej niedobrze od tej rozmowy. Czuła, że gadanie umniejsza to, dla
czego nie ma odpowiednich słów. Abrasza opowiadał jej kiedyś, jak Izydora
Duncan wytańczyła na scenie Marsz żałobny Chopina. Może to, dla czego nie
ma odpowiednich słów, może zostać wytańczone w tańcu bez muzyki, w pełnym
milczeniu? Śmieszny pomysł. Taniec to przecież też rodzaj słów. Również i to
byłoby znieważeniem.
Czym innym było opowiadanie o minionym życiu. Miriam wspominała dni
z nieodległej przeszłości, kiedy uciekała myślami do kojących przedwojennych
czasów. Kiedy w wielkiej gorączce godzinami opowiadała o nich doktorowi
Vanderhaeghe, wmawiając sobie, że rozmawia z Abraszą! Doktor był cierpli-
wym słuchaczem. Opowiadała mu o swoim wczesnym dzieciństwie, o głupich
drobiazgach dziewczęcego życia. Wywoływała niewinne wielobarwne obrazy,
które powoli przepływały przez jej pamięć. Dziwiła się, z jak niezwykłą ostrością
blade majaki wyłaniają się z zamglonej pamięci, zamieniając się w pełne znaczeń
wydarzenia z początków jej życia. Jak ważne i drogie były dla niej te nieistotne
szczegóły! A wokół tych wyraźnych, pełnych obrazów, które pamiętała, kłębiły się
inne, niepełne, wymazane. Ile ważnych faktów na zawsze wypadło jej z pamięci,
ile dałaby za to, by więcej ocalić od zapomnienia! Ale próżną była próba, aby
sobie przypomnieć. To właśnie dzięki temu, co było, mogła otrzymać to, czego
nie było, jako dodatek do teraźniejszości – i nic więcej.
Zdumiewało ją to, jak wyraźnie czuła ogólną atmosferę i smak tamtych lat.
Wyraźnie czuła powietrze, nastroje, chociaż były przefiltrowane przez jej rozgo-
rączkowaną dorosłą świadomość. Chyba ojciec miał rację, mówiąc, że ludzkie
„ja” nie ma wieku, że ma tyle samo lat przez całe swoje życie. „Ja” dziecka jest
takie samo jak „ja” dorosłego. Jeśli istnieje pomiędzy nimi jakaś różnica, to tylko
taka, że dziecko w doskonalszy sposób niż dorosły przyswaja przeżycia. Dziecię-
ca zdolność przyswajania jest lepsza i ostrzejsza może dlatego, że jeszcze nie
została przesłonięta tym, co nazywa się wiedzą i doświadczeniem. Może dlatego
ludzie dobrze pamiętają zarówno piosenki i bajki, jak i wydarzenia z dzieciństwa,
podczas gdy nie mogą sobie przypomnieć całych okresów z późniejszego życia? 177