Page 176 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 176
głosem, ale wzrok zaprzeczał jej słowom, wyrażając obrzydzenie, jakby Miriam
była jakimś odrażającym robakiem… A może ona źle to odczytywała. Jej du-
sza wciąż była chora i wciąż jeszcze nie postrzegała rzeczy w pełnej jasności.
Marusia i Aniela to przecież takie serdeczne dziewczyny. Może po prostu były
zbyt zajęte sobą?
Poza nimi w pokoju często pojawiał się jeszcze węgierski ordynans. Był
przystojnym mężczyzną, dobrze zbudowanym, niczym ze stali i sprężyn. Miał
brązową twarz, meksykańskie wąsiki – czarne, oczy – ogniste, usta – purpurowe,
zęby – białe i silne. Sprawiał wrażenie, jakby mycie podłogi, odkurzanie okna
i krzesełek oraz przynoszenie butelek z wodą kilka razy dziennie było dla niego
wielką przyjemnością. Gdy nie miał co robić, po prostu stał w swojej więziennej
piżamie, oparty jedną ręką o szczotkę, a drugą gładził gęste wąsy. Zagadką
było, dlaczego ignorował dwie pozostałe dziewczyny, a w oczywisty sposób lubił
przyglądać się Miriam.
Był pogodnym towarzyszem, nieustanie pogwizdywał lub podśpiewywał,
a uśmiech nigdy nie gasł na jego twarzy o jasnoczekoladowej karnacji. Nawet
kiedy pracował, często rzucał skryte spojrzenia w kierunku Miriam. Nigdy wcześniej
nie próbował z nią rozmawiać, ale dzisiaj, gdy Aniela i Marusia wyszły z pokoju,
zapytał ją łamaną niemczyzną, jak ma na imię.
– Miriam – odpowiedziała. Popatrzył na nią zdezorientowany. – Maria, Mery
– podała mu inne wersje swojego imienia.
– O – uśmiechnął się – Maria… Madonna… Madonna della sedia 154 . Bedę
na ciebie mówił Madonna… Sancta Madonna o zielonych oczach.
Miriam odwiedziły trzy kobiety z obozu Hummel, które odzyskały już nieco
sił. Z początku ich wizyta była bardzo przyjemna. Porównywały długość swoich
odrastających włosów. Śmiejąc się, obmacywały nawzajem swoje biodra, aby
poczuć, czy na kościach pojawia się już odrobina tłuszczu. Porównywały obwód
talii i ramion, aby zobaczyć, czy wypełnia je choć ślad mięśni i ciała. Obgadywały
belgijskich studentów medycyny, nie omieszkawszy wspomnieć o niezdarnym
doktorze Vanderhaeghe, tym roztargnionym krótkowidzu, a także zabawiały się
powtarzaniem idiotycznych pytań, jakie im zadawał.
Czesia, najstarsza z nich, była kobietą po trzydziestce, chociaż wyglądała na
lat pięćdziesiąt. Przed wojną pracowała jako instruktorka krawiectwa w szkole
ORT-u. 155 W Auschwitz straciła dwoje dzieci, nie wiedziała też, czy jej mąż przeżył.
154 Madonna della sedia – Madonna w krześle – taki tytuł nosi znany obraz Rafaela z 1516 r.
155 ORT – Organizacja Rozwoju Twórczości Przemysłowej Rzemieślniczej i Rolniczej wśród ludności
żydowskiej w Polsce (znana także jako Towarzystwo Popierania Pracy Zawodowej i Rolniczej wśród
Żydów) – organizowała szkoły dla młodzieży i kursy zawodowe dla dorosłych, inicjowała powsta-
174 wanie żydowskich spółdzielni rolniczych i ogrodniczych, udzielała im fachowej pomocy.