Page 168 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 168

– Dobry Ojcze! Słabo mi! Witriol!
             Rachela zagląda przede wszystkim pod łóżko, aby przekonać się, że bute-
           leczka faktycznie zniknęła. Następnie podskakuje, chwyta się za głowę w prze-
           krzywionej peruce, by na koniec złapać mnie za rękę. Ledwo żywa z przerażenia
           wyciąga mnie z mieszkania, zamyka drzwi, zbiega ze mną na dół, po czym pędzi
           do ustępu, aby się ukryć 150 .
             – Oj, ryby! Oj, pożar! – wzdycha Rachela, obawiając się o ryby i o pożar
           w swojej kuchni. – Oj, ta rozrabiara! – Zaciska usta i wsłuchuje się w odgłosy,
           które dochodzą z podwórza i ulicy, w obawie, że buteleczka mogła trafić jednego
           z nieżydowskich łobuziaków zmierzających do domu ze szkoły, która zajmuje
           trzecie piętro naszej kamienicy.
             Jednak butelka chyba nie uderzyła nikogo, ani nikt jej nie zauważył, ponieważ
           hałas na zewnątrz brzmi tak samo, niezakłócony nowymi krzykami. To niemal
           cud, że nic się nie stało na takiej tłumnej, ruchliwej ulicy, zwłaszcza teraz, w pią-
           tek po południu. Po długim i nudnym wyczekiwaniu ciocia zbiera się na odwagę
           i wychodzi ze mną z kryjówki.
             Ciocia wie dobrze, że musi zachować milczenie o tym wydarzeniu i że powinna
           również mi zapowiedzieć, abym nikomu o tym nie pisnęła ani słówka. Ale jest
           tak rozkojarzona i taka szczęśliwa, że skończyło się tylko na palpitacjach serca,
           że zupełnie traci głowę. Kiedy Binele wraca z pracy, prowadząc Wierkę z przed-
           szkola, ciocia, nie potrafiąc się powstrzymać, cała rozpalona opowiada, jakie
           miałyśmy szczęście. A opowiadając, daje Binele do zrozumienia, że niełatwo jej
           się ze mną obchodzić.
             Nim Rachela dokończy opowieść, Binele przyskakuje do niej niczym drapieżny
           ptak, który szykuje się na swoją ofiarę.
             – Powiedz mi, jak można trzymać butelkę z trucizną w domu, po którym
           kręcą się dzieci? – krzyczy zdenerwowana. Ale ponieważ sama trzyma w swoim
           własnym domu ukrytą butelkę z witriolem, aby przeganiać myszy i szczury ze
           śmietnika i ustępu, szybko opanowuje się i wyraża swój gniew o ton ciszej. –
           Biada mi! Jak można pozwolić, aby taka rzecz wpadła w ręce dziecka, no jak?
           Koniec tego dobrego! Więcej nie zostawię dziecka u ciebie nawet na minutkę!
             – Nie, to nie! – Ciocia wybucha spazmatycznym płaczem. – Nie potrzebuję
           niczego od ciebie! – Ujrzawszy, jak Binele chwyta Wierkę i mnie za rękę i z wysoko
           uniesioną głową, niczym paw, kieruje się w stronę drzwi, Rachela woła za nią,
           zawodząc: – Nie zadzieraj tak głowy, bo ci mucha wpadnie do nosa!
             Serce mi pęka z litości dla cioci, chociaż należy się jej kara za to, że mnie
           zdradziła. Jak mama mogła urządzić jej taką scenę?



           150   Tę historię jako własne wspomnienie z dzieciństwa opisała Chava Rosenfarb w swoim eseju Ram-
             blings Through Inner Continents: Notes from a Life w zbiorze Confessions of a Yiddish Writer and
    166      Other Essays, red. Goldie Morgentaler, McGill-Queen’s University Press 2019.
   163   164   165   166   167   168   169   170   171   172   173