Page 129 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 129

łamaniu gęstej ciemności, marzy o książce, albo ołówku i kawałku papieru, aby
             chociaż w ten sposób uciec od nieskończonej nocy i cuchnącej samotności.
             Wstaje z posłania i zaczyna spacerować od ściany do ściany, w tę i z powrotem,
             bez przerwy. Nie ma książki ani ołówka i papieru.
                W takich okolicznościach przypomina mu się Joel Kowal  – idzie mu na-
                                                                116
             przeciw szeroką Aleją Topolową w Bocianach. To on nauczył go żyć bez tego, co
             zewnętrzne, czuć się w domu jak w swoim wnętrzu. Joel nauczył go odkrywać
             w sobie całe światy – nieskończoność pełną obrazów, kolorów i zapachów, za-
             pierającej dech swobody myśli. Już tyle czasu minęło, od kiedy myśl Jankewa
             nie szybowała ponad ziemią, ponad tym, co racjonalne i suche, zmanipulowane
             frazesami i terminologią ukutą przez innych, choćby nawet pełne specyficznej
             treści. Teraz nadszedł właściwy moment, aby odkryć, czy istnieje ta więź pomiędzy
             jego światem wewnętrznym – a zewnętrzną wiarą, którą deklaruje jako swoją,
             a z powodu której jest zamknięty w tej celi. W ten sposób Jankew odnajduje swoją
             pełnię i wraca do siebie. Na nowo wyznaje swoją wiarę: misją każdego człowieka
             jest ratować iskry Szechiny , ratować okruchy dobra z paszczy demona.
                                    117
                Jednej takiej nocy, gdy już prawie zasypia, słyszy zgrzytanie klucza – strażnik
             otwiera drzwi celi. Wyprowadza Jankewa na długi korytarz, potem wiedzie w dół
             żelaznymi schodami, obok rzeźby Jezusa na każdym piętrze. Mężczyzna stara się
             uciszyć szalone bicie serca. „To nie carskie czasy – mówi do siebie – w końcu
             to niepodległa Polska”.
                W pokoju przesłuchań jest ciemno. Kilku uzbrojonych strażników stoi przy
             drzwiach. Tyko jedna duża lampa z abażurem wisi nad długim stołem. Przy stole
             siedzi trzech mężczyzn, jeden sprawia wrażenie sędziego, drugi – prokuratora,
             a trzeci to naczelnik więzienia. Nim Jankew zdąży złapać oddech i wziąć się
             w garść, wylewa się na niego potok zniewag, epitetów i wulgaryzmów, wykrzy-
             czanych przez wszystkie trzy pary ust:
                – Zdrajco! Wrogu narodu polskiego! Judaszu!
                „Ujadajcie na mnie, ile chcecie – Jankew prosi ich w sercu – ale nie bijcie.
             Tylko nie to!”.
                Dostaje cios kolbą w ramię:
                – Siadać!
                Opada na stołek, który stoi na środku pomieszczenia. Zaczyna się przesłuchanie.
             Jest wypytywany o szczegóły ze swojej biografii. I słyszy ponowny potok krzyków:



             116   Joel Kowal, jeden z bohaterów Bocianów, którego podejrzewano w miasteczku o najgorsze rze-
                czy: że zamordował własną żonę i dzieci, i że był czarownikiem, ale stał się mentorem Jankewa.
                Zob. Ch. Rosenfarb, Bociany. Opowieść o sztetlu. Zob. Źródła przypisów.
             117   Szechina – niecielesna Obecność Boga w świecie, przez kabalistów ukazywana jako żeński aspekt
                Boga. Jej obecność była odczuwana w Świątyni Jerozolimskiej, ale jej zasięg nie ma granic.  127
   124   125   126   127   128   129   130   131   132   133   134